19. rocznica katastrofy budowlanej MTK. Zginęło 65 osób, ponad 170 było rannych
Mija 19 lat od największej katastrofy budowlanej we współczesnej Polsce. 28 stycznia 2006 roku podczas wystawy gołębi zawalił się dach hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Najpierw był huk, potem ciemność i chaos. W wyniku katastrofy zginęło 65 osób, w tym 10 cudzoziemców. Ponad 170 osób zostało rannych.
19. rocznica zawalenia się hali MTK
Za nami obchody 19. rocznicy zawalenia się hali Międzynarodowych Targów Katowickich. Na skutek katastrofy śmierć poniosło 65 osób, a ponad 170 zostało rannych.
We wtorek, 28 stycznia, oddano hołd ofiarom tego tragicznego wydarzenia. W obchodach wzięli udział m.in.: rodziny zmarłych, władze województwa, samorządowcy i służby biorące udział w akcji w MTK. Złożono kwiaty pod pomnikiem pamięci ofiar katastrofy hali MTK.
Największa katastrofa budowlana we współczesnej Polsce
28 stycznia 2006 roku runął dach hali MTK. W czasie katastrofy wewnątrz znajdowało się około 700 zwiedzających i wystawców. Do tragedii doszło tuż po godzinie 17:00, kiedy większość osób zdążyła wrócić już do domu. Wówczas dach nagle zaczął się łamać, a halę wypełniły krzyki przerażonych ludzi. Potem zrobiło się ciemno i zapanował chaos. Każdy biegł, chciał uciec, ratować się.
Przypominamy nasz archiwalny reportaż o katastrofie.
W wyniku zawalenia się dachu hali MTK zginęło 65 osób, a ponad 170 zostało rannych. Wśród ofiar śmiertelnych znalazło się 10 cudzoziemców. To największa katastrofa budowlana we współczesnej Polsce. Na samym początku sami uczestnicy wystawy, ochroniarze MTK i okoliczni mieszkańcy nieśli pomoc poszkodowanych. Gdy na miejsce dotarli pierwsi ratownicy i strażacy rozpoczęła się największa akcja ratunkowa w historii naszego kraju.
Usłyszałem tylko taki szelest, a potem jakby stado koni przebiegło po dachu. Ktoś wtedy krzyknął "Dach się wali!". Ten dach się walił od odwrotnej strony, gdzie my staliśmy. I szwagier do mnie mówi: "Uciekamy!". Wtedy pogasły już wszystkie światła i wiedziałem, że sam nie dam rady. Złapałem się go za rękę i tak uciekliśmy do wyjścia towarowego. Słyszałem tylko za nami dźwięki spadających belek i innych części dachu. Dopiero, gdy byliśmy na zewnątrz, uświadomiłem sobie, co się w ogóle stało... wspomina Michał Wiosna, który w dniu katastrofy miał 32 lata
Ratownicy, którzy przyjechali na miejsce nie zdawali sobie sprawy ze skali tej katastrofy. To było straszne. Swoje życie zawdzięczam szwagrowi. Gdyby nie on, już by mnie nie było... dodaje Michał Wiosna
Gruzowisko przeszukiwano przez wiele dni. Dzięki pomocy psów ratowniczych udało się znaleźć kolejne ciała. O poranku 19 lutego odsłonięto spod gruzów i zawalonych konstrukcji ostatnie fragmenty podłogi dawnej hali. Wtedy wyfrunęły stamtąd dwa żywe gołębie, które pod gruzami znajdowały się przez 22 dni. Więcej ciał nie znaleziono. Akcja ratownicza dobiegła wówczas końca.