Lekarka z Katowic skończyła elitarne studia medycyny górskiej. Agnieszka Wiernik dowiedziała się o nich w Himalajach [Zdjęcia]
Lekarka Agnieszka Wiernik na co dzień pracuje jako chirurg dziecięcy w Klinice Chirurgii i Urologii Dziecięcej Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka, które jest częścią Śląskiego Uniwersytetu Medycznego. Jej specjalizacja jest szeroka i wymagająca, bo operuje pacjentów już od pierwszych chwil życia. Całkiem niedawno zakończyła projekt badający białko Klotho u dzieci z kamicą układu moczowego, które w medycynie dorosłych jest znane jako czynnik opóźniający starzenie. Dzięki odpowiednim kwalifikacjom i praktyce jest także lekarzem…medycyny górskiej. Poznajmy ją bliżej!
Poznajcie Agnieszkę Wiernik - lekarkę z Katowic!
Największą wartość mojej pracy stanowi dla mnie jej niepowtarzalność – każdy przypadek jest inny. Praca z małymi dziećmi i z noworodkami wymaga wyjątkowej wiedzy i wyobraźni, zwłaszcza przy operacjach wad wrodzonych, gdzie kluczowe jest rozumienie embriologii. Często spotykamy się z rzadkimi schorzeniami i wadami, które widzimy po raz pierwszy, co sprawia, że ciągle sięgamy po światową literaturę medyczną.
mówi lekarz Agnieszka Wiernik
Jestem dumna z faktu, że nasza klinika to jeden z największych ośrodków chirurgii dziecięcej w Polsce, a także jeden z wiodących ośrodków urologii dziecięcej i duże centrum urazowe.
dodaje
Lekarka z Katowic wspomina, że już od najmłodszych lat sport stanowił ważną część jej życia, ale górskie wędrówki odkryła stosunkowo późno. W jej rodzinie nie było tradycji chodzenia po górach – to mąż zabrał ją na pierwszy tygodniowy trekking w Tatrach z noclegami w schroniskach, razem zaczęli też chodzić na skiturach!
Kiedyś nie przepadałam za zimnem, ale od momentu, gdy poznałam góry zimą, zmieniłam całkiem swoje podejście. Teraz zima stała się moją ulubioną porą roku, a wyjazdy w chłodne i surowe miejsca dają mi największą frajdę.
wyjaśnia lekarka
O studiach z Medycyny Ekstremalnej i Podróży dowiedziała się podczas stażu podyplomowego. Zawsze ciągnęło ją do podróży, survivalu, przygód, ale rodzice nie byli przekonani do tego pomysłu. Mieli obawy, że studia te staną się inspiracją do wypraw w dalekie i niebezpieczne miejsca.
Jednak parę lat później dopięła swego i rozpoczęła wymarzony kierunek, gdzie po raz pierwszy miała styczność z medycyną górską. Inspirującą postacią podczas zajęć był dr Robert Szymczak, lekarz narodowych wypraw wysokogórskich. Opowiadał o wyzwaniach, jakim wspinacze i lekarze muszą sprostać w Himalajach. To był czas, kiedy cały świat emocjonował się wyścigiem o pierwsze zimowe wejście na K2. Wtedy, w styczniu 2021 roku, słynny Nimsdai Purja z ekipą Nepalczyków jako pierwsi stanęli zimą na wierzchołku.
Ja, śledząc ten wyczyn, byłam coraz bardziej zafascynowana fizjologią ekstremalnych warunków, aklimatyzacją, możliwościami ludzkiego organizmu w tak surowym środowisku. Wtedy zaczęło dojrzewać we mnie wielkie marzenie - wiedziałam, że muszę zobaczyć Himalaje. Myślałam o tym każdego dnia.
mówi Wiernik
Pewnego dnia postanowiła napisać do agencji wyprawowej Elite Exped prowadzonej przez wspomnianego wcześniej Nimsdaia. Opisała swoje doświadczenia zdobyte podczas pracy chirurga w centrum urazowym i w czasie studiów z medycyny ekstremalnej i podróży, a także swoją pasję do sportu i gór.
Po kilku miesiącach stało się coś niespodziewanego - agencja odezwała się do mnie i zaproponowała mi funkcję lekarza wyprawy komercyjnej na Everest i Lhotse. Dzięki współpracy z agencją Elite Exped udało jej się zdobyć pierwszy sześciotysięcznik Lobuche East Peak, co było niesamowitym doświadczeniem.
mówi lek. Wiernik
Przez dwa miesiące życia w bazie pod Everestem szybko dostrzegłam, że świadomość zdrowotna wśród uczestników wypraw jest niska, że brakuje im porządnych apteczek i wiedzy o tym, jak mądrze się aklimatyzować. Spotkałam też zaskakująco mało lekarzy, zauważyłam, że agencje nie inwestują w lekarzy, za to sporo wydają na fotografów i drony. Zrozumiałam, że to jest luka, którą warto zapełnić. To w Himalajach dowiedziałam się o Diploma in Mountain Medicine - akredytowanych studiach medycyny górskiej, dostępnych w zaledwie kilkunastu miejscach na świecie. Musiałam tam trafić!
dodaje
Wybrała Kanadę. Tam studia z medycyny górskiej były wypełnione po brzegi intensywnymi ćwiczeniami praktycznymi, a wykłady odbywały się w każdej wolnej chwili.
Latem wspinaliśmy się, a zimą przeprowadzaliśmy akcje ratunkowe na skiturach, w tym symulacje wypadków lawinowych, gdzie trzeba było odkopywać manekiny zakopane ponad metr pod śniegiem. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, jak wiele osób jest potrzebnych, żeby kogoś szybko i skutecznie odkopać. Byłam jedyną uczestniczką, której językiem ojczystym nie był angielski, co było dodatkowym wyzwaniem, ale zostałam przez wszystkich bardzo ciepło przyjęta. Kanadyjczycy z podziwem patrzą na nasz system ratownictwa górskiego – w Europie helikoptery mogą dotrzeć do 75 proc. terenów górskich, podczas gdy w Kanadzie to jedynie 25 proc. ze względu na ogromne odległości. Tam ratownik często przez wiele godzin jest zdany na siebie. Polska jest również rozpoznawana w świecie dzięki ekspertom w leczeniu głębokiej hipotermii. Te doświadczenia dały jej niesamowitą bazę wiedzy, którą stara się ciągle rozwijać.
wspomina
Jako lekarz medycyny górskiej konieczne jest opanowanie umiejętności wykraczających poza typową wiedzę medyczną. Praca w trudnych, często ekstremalnych warunkach wymaga nie tylko solidnych podstaw medycznych, ale też praktycznego przygotowania, zwłaszcza w oparciu o symulacje medyczne.
Treningi, gdzie powtarza się scenariusze do skutku, rozwijają tzw. pamięć proceduralną - kluczową w sytuacjach kryzysowych. Dla lekarza w górach bardzo ważna jest nie tylko wiedza medyczna, ale przydają się również inne umiejętności, takie jak nawigacja, techniki linowe, znajomość węzłów, obsługa sprzętu wspinaczkowego. To są rzeczy, które trzeba cały czas powtarzać, a także korzystać z doświadczenia bardziej doświadczonych kolegów, np. instruktorów wspinaczki, przewodników, a także ratowników górskich, którzy mają to opanowane do perfekcji.
Osobiście dużo nauczyłam się również od szerpów. Spędziłam z nimi wiele czasu w kuchni przy garnku gotującej się wody, ogrzewając się, podczas gdy reszta ekipy działała na Mount Evereście, a Everest Base Camp zamieniał się w miasto duchów.
mówi
Himalaje, a przede wszystkim 2 miesiące na wysokości 5364 m n.p.m. w bazie pod Everestem. To właśnie wyprawę w tamte strony lekarka wspomina jako najbardziej fascynującą.
Było to ogromne wyzwanie logistyczne. Od początku wiedziała, że przez obóz przewinie się w sumie nawet sto osób, wliczając wspinaczy, obsługę oraz trekkerów. Organizacja niezbędnej apteczki z ekipą z Nepalu była długim procesem, ale przywiozła także spory zapas leków i sprzętu z Polski.
Cała wyprawa była dla mnie prawdziwym sprawdzianem. Po raz pierwszy miałam spędzić dwa miesiące na wysokości 5364 m n.p.m., w niskich temperaturach, i to wyłącznie w namiocie. Bywało ciężko, ale znalazłam się w tym surowym środowisku nadspodziewanie dobrze. Była to wyprawa jak ze snu. Poznałam wielu znanych ludzi, którzy realizują niesamowite projekty w górach, w tym kilku moich wspinaczkowych idoli – wspomina lekarka i dodaje: - Podczas sezonu wspinaczkowego na Everest, w maju, Everest Base Camp i całe Katmandu wypełniają znane osobistości świata wspinaczkowego. Z bardziej znanych osób udało mi się spotkać Simone Moro oraz Reinholda Messnera. Szczególnym momentem, który pozostanie w mojej pamięci, była wizyta naszej słynnej polskiej podróżniczki Moniki Witkowskiej. To druga Polka, która zdobyła K2, po Wandzie Rutkiewicz. Przyszła do obozu, by przeprowadzić ze mną krótki wywiad – dla mnie było to niesamowite, że osoba, której książki mam na półce w domu, chce ze mną przeprowadzić wywiad. Było to wyjątkowe przeżycie. Jeśli chodzi o momenty grozy, zdarzyło się kilka przypadków ciężkiej choroby wysokościowej, w tym obrzęk mózgu i płuc. Codzienne problemy zdrowotne były jednak dużo częstsze. Zajmowałam się głównie przypadkami, które w warunkach nizinnych należałyby do podstawowej opieki zdrowotnej: infekcjami i dolegliwościami żołądkowo-jelitowymi, które jednak na wysokości były trudniejsze do leczenia. Jednym z zaskakujących przypadków było drobne złamanie żebra wskutek intensywnego, suchego kaszlu.
zaznacza lekarka
Obecnie, odkąd ukończyła Diploma in Mountain Medicine, zajmuje się głównie konsultowaniem i przygotowaniem ludzi przed wyjazdami w góry oraz prowadzi szkolenia. Zdarza się, że zdalnie wspiera zespoły w kryzysowych sytuacjach. Jej marzeniem jest wrócić w teren jako lekarz wyprawowy, choć pogodzenie tego z pracą na pełny etat w szpitalu i uczelni nie jest łatwe.
Z wymarzonych wypraw wciąż ma nieodhaczony Matterhorn i wiele innych alpejskich szczytów, Denali na Alasce, pasmo Cordillera Blanca w Peru, ze słynnym, ikonicznym Alpamayo, wyprawę na skiturach na Biegun Południowy oraz wejście na Mount Vinson!
Wstąpienie do Klubu Wysokogórskiego Katowice w tym roku dało mi możliwość dalszego doskonalenia swoich umiejętności wspinaczkowych. To proces wymagający czasu, ale odkąd coraz bardziej interesuję się wspinaczką wielowyciągową i tradycyjną, liczę na to, że uda mi się spróbować swoich sił na bardziej technicznych trasach. Marzeń i pomysłów mam wiele, a nowe cele wciąż się pojawiają – zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
mówi optymistycznie lek. Wiernik
W studentach SUM widzi ogromny potencjał i zapał do działania, który warto wspierać. Gdyby pojawiły się osoby chętne do stworzenia koła tematycznego związanego z górami, również z przyjemnością objęłaby je opieką.
Niedawno ukończyła specjalizację z chirurgii dziecięcej, dlatego teraz chciałaby mocniej zaangażować się w działalność naszego katowickiego Koła Chirurgii Dziecięcej.
Jestem aktywnym członkiem Europejskiego Towarzystwa Chirurgów Dziecięcych oraz naszego Polskiego Towarzystwa, i staram się prężnie działać w obu organizacjach. Jest to dla mnie bardzo ważne, ponieważ chciałabym, aby nasza klinika była rozpoznawalna nie tylko w Polsce, ale również w Europie, i abyśmy na bieżąco wprowadzali wszystkie europejskie i światowe standardy. Niedawno wróciłam z garścią inspiracji ze stażu w Waszyngtonie. W tak niszowych specjalizacjach jak nasza niezwykle istotna jest sieć wymiany doświadczeń.
podkreśla lekarka
Źródło: Patrycja Matusińska/SUM.