"Ludzie kupują na sztuki, rzadziej na kilogramy" - słyszymy na targowisku na Placu Miarki. Kiedy za warzywa i owoce zapłacimy mniej? [Zdjęcia]
Przedświąteczne zakupy w tym roku będą skromniejsze? Dziś już nikogo nie dziwi, że wydając tyle samo pieniędzy, co chociażby przed rokiem, do domu przyniesiemy o wiele mniej zakupów. Inflacja ma powoli spadać, ale to wcale nie oznacza, że prognozy na najbliższą przyszłość są optymistyczne.
Kiedy będzie choć trochę taniej?
Odwiedzamy jedno z katowickich targowisk. Ludzie dwa razy pytają o ceny, zanim zdecydują się kupić warzywa i owoce. Podrożało właściwie wszystko. Pod koniec marca za kilogram papryki trzeba tu zapłacić około 20 złotych, a jedno jajko kosztuje 1,20 zł. To sprawia, że klienci nie kupują już tak dużo, jak kiedyś.
Nie można uogólniać, bo są klienci robiący większe zakupy, ale często ludzie kupują już nie na kilogramy, ale po jednej sztuce. Podrożało wszystko i trudno przewidzieć, kiedy może się to zmienić. Klientów jest trochę mniej, ale coś trzeba jeść. mówi nam pani Barbara, sprzedająca na targowisku na Placu Miarki w Katowicach owoce i warzywa
Coraz częściej można usłyszeć, że inflacja maleje. Nie oznacza to wcale jednak, że wraz ze spadkiem inflacji należy się spodziewać spadków cen. Wytchnienie mogą nam przynieść większe ilości warzyw i owoców uprawianych w naszym kraju.
Przednówek nigdy nie był dobrym momentem jeśli chodzi o wysokości cen żywności. Trudno też przewidzieć, co będzie się działo u naszych wschodnich sąsiadów. Prognozowanie, jak będą się kształtować ceny żywności w najbliższym czasie, przypomina wróżenie z fusów. mówi portalowi WKATOWICACH.eu dr Bartłomiej Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach
Prawdopodobnie ceny nieco spadną, kiedy na rynku pojawi się więcej żywności - tak powinno być przynajmniej wedle naturalnych mechanizmów rynkowych. Natomiast wszędzie tam, gdzie pojawia się niepewność, może się okazać, że dotychczasowe prawidła i mechanizmy rynkowe mogą nie działać tak jak do tej pory, albo nawet będą działać odwrotnie niż byśmy się spodziewali. dodaje
Jak podkreśla dr Bartłomiej Gabryś, obecnie mamy do czynienia ze skumulowaną inflacją. Siła nabywcza naszych portfeli bardzo mocno spadła.
Mamy już 23 miesiąc, w którym inflacja przekracza cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego, który wynosi około 2,5%. To się ciągle akumuluje. Poziom naszych wynagrodzeń nie nadąża za wysokością inflacji. mówi nam dr Gabryś
Paliwo tanieje?
Na stacjach benzynowych ustawiają się już kolejki kierowców, którzy ucieszyli się ze spadku cen paliw. Dużo mniej niż jeszcze przed miesiącem, płacą kierowcy tankujący olej napędowy. Nieznacznie tańsza jest także benzyna.
Pytanie o to, czy paliwo faktycznie tanieje, to pytanie o punkt odniesienia. Jeśli będzie nim moment przed wybuchem wojny na Ukrainie, a więc luty zeszłego roku, to musimy mieć świadomość, że cena paliwa na rynku (w rafineriach) jest znacząco niższa niż wówczas, gdy na stacjach za litr paliwa płaciliśmy około 5 złotych. A teraz paliwo na stacjach nie jest tańsze, ale droższe. zauważa dr Gabryś z Uniwersytetu Ekonomicznego
Dzieje się tak dlatego, że mamy na rynku monopolistę, korzystającego ze swojej pozycji. Warto pamiętać, że 80% paliwa, które tankujemy na stacji o nazwie X, Y czy Z, pochodzi od tego samego dostawcy. podkreśla dr Gabryś
Zdaniem ekonomisty nieznaczne spadki cen paliwa na polskich stacjach benzynowych nijak się mają do znacznych spadków cen podstawowego ich komponentu, czyli ropy naftowej. Czemu miałoby więc służyć utrzymywanie wysokich cen na stacjach? Odpowiedzi są dwie - albo chodzi o zabezpieczenie się przed potencjalnym wzrostem cen ropy naftowej, albo przed nami spora obniżka cen paliwa - przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi, która będzie wynikać z czynników, których nie można nazwać ekonomicznymi.