Największa lekcja z pomagania. Mija rok od wybuchu wojny w Ukrainie [Reportaż WKATOWICACH.eu]
24 lutego 2022 przypadał Tłusty Czwartek. Miało być słodko i wesoło. Było jednak bez lukru. Kiedy poinformowano, że rosyjskie wojska napadły na Ukrainę, wstrzymaliśmy oddech. Polacy szybko wyciągnęli ręce do naszych sąsiadów. Katowiczanie chętnie pomagali. Minął rok. Zdaliśmy tę największą lekcję z pomagania w XXI wieku.
Katowice rok temu. Tysiące uchodźców z Ukrainy, tysiące wielkich serc mieszkańców
Rosja zaatakowała Ukrainę 24 lutego 2022 roku. Polacy świętowali wtedy Tłusty Czwartek, ale dość szybko słodkości zniknęły nam z głów. Potworne obrazy zniszczonych miast i przerażonych ludzi zostaną z wieloma z nas na zawsze. Pomoc ruszyła natychmiastowo. Trzeba było wesprzeć naszych sąsiadów.
Należało przystąpić do pracy i tak zrobiliśmy. Otwarliśmy nasze domy, nasze miasto, dla wszystkich, którzy uciekali z Ukrainy przed działaniami wojennymi. Od razu myśleliśmy również o tym, jak pomagać Ukraińcom w Ukrainie - żeby zorganizować odpowiednie dostawy różnych produktów, żywności, środków opatrunkowych. Prowadziliśmy wiele takich działań. Trzeba wyraźnie powiedzieć, jestem pewny, że stanęliśmy na wysokości zadania. powiedział w rozmowie z portalem WKATOWICACH.eu prezydent Katowic, Marcin Krupa
Od początku miasto przystąpiło do organizacji zbiórek pomocowych. Dary składano w różnych miejscach, można było je przynosić np. do Centrum Informacji Turystycznej przy rynku. W mieście powstały specjalne magazyny, w których składowano dary dla potrzebujących. W sumie rozładowano ok. 250 ton darów.
Zobacz nasz reportaż wideo:
Organizowano także miejsca noclegowe dla potrzebujących. Ukraińcy otrzymali m.in. wsparcie psychologów. Pomagały organizacje pozarządowe, jednostki miejskie i inne organizacje. Punkt Powitalny działał na początku w Punkcie Informacyjnym dla Cudzoziemców prowadzonym przez Fundację In Corpore przy ul. Młyńskiej 5, a następnie otwarto go na terenie Międzynarodowego Dworca Autobusowego przy ul. Sądowej. Tutaj uchodźcy mogli otrzymać wskazówki, odpocząć oraz zjeść ciepły posiłek. Ogółem od początku wojny wydano łącznie ponad 150 tys. posiłków.
Jestem po prostu dumny i cieszę się z tego, że nasi mieszkańcy, że nasze NG-osy pomagały i stworzyły naturalne miejsce dla Ukraińców w naszym mieście. Wszyscy stanęli na wysokości zadania, otwarli swoje serca, swoje domy i zaopiekowali się tymi ludźmi. Myślę, że powstało wiele nowych przyjaźni i znajomości. mówi prezydent Marcin Krupa
Prezydent Marcin Krupa odwiedził Ukrainę kilka razy. W pierwszych dniach działań wojennych pojechał do Lwowa z transportem pomocowym - kilka samochodów było wypełnionych po brzegi darami. Podczas innego wyjazdu, do Kijowa, prezydent mógł zobaczyć na własne oczy przerażające efekty wojny.
To jest obraz naprawdę przerażający. Widzi się wypalone osiedla, porozwalane domy czy bloki. To naprawdę źle wygląda. W całej tej głupocie wojennej strzelono także do pomników, gdzie noszą one ślady po kulach, a niektóre były totalnie zniszczone. opowiadał nam prezydent Katowic
W stan gotowości postawione było całe województwo śląskie. Jak podkreśla wojewoda śląski, Jarosław Wieczorek, jeszcze przed zamachem Rosji na Ukrainy podjęto działania, by przygotować się na ewentualny napływ obywateli Ukrainy do Polski. Pracownicy Śląskie Urzędu Wojewódzkiego oraz różnych służb pracowali do rana do nocy, by zbudować system pomocy dla Ukraińców.
Ponad 80% uchodźców z pierwszej fali zostało przyjętych przez mieszkańców województwa, którzy wykazali się bezinteresowną pomocą. Wojewoda uruchomił zbiorowe miejsca zakwaterowania, z których przez miniony rok skorzystało już 51 tys. osób. Obecnie w ośrodkach tych przebywa ponad 9200 osób, z czego wyłącznie w Katowicach jest około 900.
W naszym województwie w okresie wojny nadano PESEL 145 576 obywatelom Ukrainy. W samym 2023 roku nadano ich 438. Łącznie na pomoc uchodźcom w województwie śląskim przeznaczono około 700 mln zł.
Wojewoda organizował różne punkty recepcyjne, w tym ten na dworcu PKP. Pomoc od wolontariuszy oraz współpraca z samorządami była na wagę złota. Przy Katowice Airport powstał hotel tymczasowy Pyrzuś. Tutaj schronienie mogły znaleźć osoby, które np. przyleciały do Polski uciekając przed konfliktem zbrojnym.
To ważne miejsce. Tam dalej przebywa kilkadziesiąt osób. Wszystko odbywa się w systemie rotacyjnym. Odpoczywają tam osoby, które najczęściej szukają innego zakwaterowania lub wyruszają potem na zachód Europy lub wracają do Ukrainy. To miejsce, w którym można odpocząć i np. zastanowić się, w którym miejscu w Polsce ktoś chciałby osiąść. mówi portalowi WKATOWICACH.eu wojewoda Jarosław Wieczorek
Najpierw pomoc, potem polsko-ukraińska integracja
Po roku od rozpoczęcia wojny miasto kontynuuje działania związane z pomocą. Nie są one jednak tak intensywne jak w pierwszych miesiącach wojny. Teraz wiele działań skupia się na integracji polsko-ukraińskiego społeczeństwa. Wielu Ukraińców znalazło prace, nawiązuje nowe przyjaźnie, a dzieci uczą się w szkołach.
Jak informuje nas Powiatowy Urząd Pracy w Katowicach od 16.03.2022 r. 682 obywateli Ukrainy zarejestrowało się jako osoby bezrobotne lub poszukujące pracy. Na 20 lutego 2023 roku w ewidencji figuruje 80 zarejestrowanych obywateli Ukrainy. Ponadto do 20 lutego 2023 roku pracodawcy, posiadający siedzibę w Katowicach, złożyli 22 638 powiadomień o powierzeniu wykonywania pracy obywatelom Ukrainy.
Obywatele Ukrainy najczęściej podejmowali zatrudnienie w:
- gastronomii,
- sprzątaniu,
- kosmetyce,
- produkcji
- oraz w prostych pracach fizycznych, nie wymagających biegłej znajomości języka polskiego.
Łącznie w Katowicach nadano ponad 16,4 tys. numerów PESEL i wykonano ponad 14,6 tys. zdjęć. Terenowe Punkty Pomocy Społecznej objęły różnym wsparciem 4162 osoby (1529 rodzin). Zakupiono i wydano paczki dla Uchodźców w TPPS-ach łącznie dla 349 Polaków, którzy zgłosili się z Ukraińcami, 2143 Ukraińców, którzy zgłosili się sami. Złożono narastająco 8044 wnioski o jednorazowe świadczenie dla obywateli Ukrainy oraz 7121 wniosków o świadczenie 40 zł.
Życzymy naszym przyjaciołom z Ukrainy, żebym mogli po zakończeniu wojny dokonać samodzielnie wyboru, czy chcą wracać do swojego państwa, czy chcą zostać, czy osiedlić się na stałe w Ukrainie i tego myślę, że warto wszystkim życzyć, żeby taka swoboda decyzji była wśród mieszkańców Ukrainy. Dobra informacja jest taka, że do tej pory w samych Katowicach urodziło się 98 dzieci wśród obywateli Ukrainy, którzy uciekali przed wojną. mówi nam wojewoda Wieczorek
Według danych na 10 stycznia 2023 roku do katowickich szkół uczęszczało 2646 uczniów. Wiele dzieci uczy się zdalnie. W Katowicach uruchomiono 32 dodatkowe miejsca opieki żłobkowej dla dzieci ukraińskich w 13 Oddziałach Żłobka Miejskiego w Katowicach. Wśród działań w żłobkach warto wymienić m.in. dodatkowe wyposażenie sal dziecięcych czy prowadzenie zajęć grupowych przez specjalistów takich jak psycholog, muzykoterapeuta czy logopeda.
W mieście organizowane były różne wydarzenia np. pikniki integrujące w akademikach na Ligocie oraz w Śródmieściu przy przedszkolu, pod Spodkiem i w parku przy pomniku Ziętka. Dzięki takim działaniom Polacy i Ukraińcy wspólnie bawią się i sami dostrzegają, że w wielu kwestiach jesteśmy bardzo podobni.
Piknik integracyjny w Katowicach
Cały czas w Katowicach prowadzone są zajęcia, które dofinansowuje UNICEF. W ich ramach możemy integrować się w sportowym duchu m.in. podnosząc ciężary, jeżdżąc na łyżwach, uprawiając fitness czy zapasy. Dla szkół organizowane są integracyjne zawody np. w badmintona. A 16 lutego 2023 przy ulicy Morcinka otwarto Centrum Spilno Hub, w którym znajduje się kawiarnia integracyjna, kącik zabaw dla dzieci i biblioteczka z literaturą ukraińskojęzyczną dla dzieci i młodzieży. To także punkt informacyjny, gdzie obywatele Ukrainy mogą znaleźć odpowiedzi na nurtujące ich pytania.
Mam nadzieję, że ten konflikt się jak najszybciej zakończy i za niedługo będziemy mieli naprawdę wolną i bezpieczną Europę. dodaje prezydent Krupa
Wolontariusze w Katowicach na złoto
Wolontariusze pomagali w różnych miejscach, do których docierali uchodźcy. Jednym z nich był Punkt Powitalny na Międzynarodowym Dworcu Autobusowym przy ulicy Sądowej.
Chcieliśmy, żeby osoby, które przyjadą na dworzec miały pierwszą opiekę. Mogli sobie odpocząć, zjeść ciepły posiłek, skorzystać ze środków higieny osobistej. Staraliśmy się, żeby po tej ciężkiej podróży i po tych przeżyciach, chociaż na chwilę zapomnieli o tym, co zostawili za sobą. Mieliśmy kącik dla dzieci, by mogły odpocząć się i pobawić. To tutaj Ukraińcy otrzymali skierowanie do punktów noclegowych. opowiada Ewa Czaja z Urzędu Miasta Katowice, która działała na Sądowej również jako wolontariuszka
W tym miejscu pomagali nie tylko pracownicy urzędu, ale również zwykli mieszkańcy. Zdarzało się, że ludzie „wchodzili z ulicy” i pytali jak mogą pomóc. Przynosili potrzebne produkty, zabawki, czasem szykowali jedzenie.
Mam taki obraz przed oczami, jak przychodziły kilkuosobowe rodziny, dosłownie z reklamówkami. Były przestraszone, nie wiedziały co się dzieje. Niejednokrotnie rodziny nie miały kompletnie planu na dalsze dni i tygodnie. Wiele osób przyjeżdżało z małymi dziećmi, chorymi dziećmi, to chwytało za serce. Mam nadzieję, że ta pomoc, którą tu dawaliśmy, gasiła choć trochę ten strach, że te osoby naprawdę mogły tu odpocząć, bo strach i zmęczenie nie pomaga w dalszym planowaniu życia, które parę godzin wcześniej zostało zniszczone. mówi Ewa Czaja
Setki pomagających przewinęły się także przez Dworzec PKP w Katowicach. Rok temu główny hol był pełen potrzebujących. Wiele osób odpoczywało i spało tu w oczekiwaniu na kolejny transport. Dzięki wolontariuszom mogli ogrzać się, zjeść coś dobrego, napić herbaty lub kawy i uzyskać potrzebne informacje.
Nie zapomniano o pupilach, które też były ważnymi członkami rodzin i niektórzy Ukraińcy przyjeżdżali do Katowic z nimi. Mogli liczyć na pierwszą pomoc weterynaryjną. Sprawdzano m.in. błony śluzowe, skórę, sierść. Jeśli zwierzę było zdrowe to zostało zachipowane, było też szczepione przeciwko wściekliźnie.
Jednym z wolontariuszy działającym na Dworcu PKP w Katowicach był Karol Gburski, który praktycznie pomaga tam od roku do dziś.
Pierwszy raz przybyłem na dworzec pomagać 25 lutego w nocy. Było strasznie dużo ludzi, chyba ponad parę tysięcy. Moim zadaniem było podanie kawy, herbaty czy kanapek, zapytanie czy ktoś nie potrzebuje koca. Robiłem takie podstawowe rzeczy dla tych przerażonych osób. Kiedyś spędziłem 72 godziny pomagając na dworcu. Starałem się nie okazywać emocji, ale najgorszy dla mnie był ból dzieci i płacz matek. To było najbardziej stresujące. powiedział portalowi WKATOWICACH.eu wolontariusz Karol Gburski
Pomoc nieiona przez Polaków pomogła także w integracji polsko-ukraińskiej i nawiązywaniu nowych znajomości.
Nawiązałem bardzo dużo znajomości z osobami z Polski i Ukrainy. Wiele z tych osób mam w znajomych na Facebooku, więc widzę, co u nich słychać. Niektóre osoby były przerażone, wsiadały w pociąg np. w Lwowie czy Kijowie i jechały prosto, nie wiedziały, gdzie się znajdują. Inne reagowały uśmiechem, dziękowały za pomoc, mówiły, że jesteśmy aniołami. To jest nie do opisania. dodaje Karol
Jak przyznaje najwięcej ludzi było w pierwszych miesiącach wojny. W lutym, marcu i kwietniu przewinęło się tutaj mnóstwo uchodźców. Teraz jest ich zdecydowanie mniej, ale pomoc nie ustaje. Cały czas uchodźcy przejeżdżający do Katowic mogą liczyć na pomocną dłoń i wskazówki np. gdzie wyrobić numer PESEL.
Wolontariusze z Fundacji Wolne Miejsce pomagali na granicy
Pomoc z Katowic docierała w różne rejony Ukrainy, w tym także na granice. Działała tam choćby Fundacja Wolne Miejsce. Gdy tylko padł pomysł, żeby zebrać ekipę chętną do gotowania na granicy polsko-ukraińskiej - nikt nie zastanawiał się tam długo.
Ten pomysł padł wśród trzech osób i od razu zdecydowaliśmy się, żeby jechać. Nie miałam żadnych obaw. Spakowaliśmy na ciężarówkę to, co mieliśmy, w tym najpotrzebniejsze produkty do gotowania, bo pojechaliśmy z naszym słynnym 300-litrowym fundacyjnym garem. Mieliśmy produkty na jedną zupę, czyli wykarmienie 1000 osób. Natomiast jak pojechaliśmy na miejsce, zobaczyliśmy, jak to wszystko tam wygląda, jakie są potrzeby - tak zostaliśmy niemal 8 miesięcy. mówi wolontariuszka i dyrektor generalny Fundacji Wolne Miejsce, Marta Wilczyńska
Fundacja pomagała na granicy na początku kilkanaście godzin dziennie, później były dyżury 12-godzinne, a praca trwała całą dobę. Widok osób w potrzebie, często przerażonych, zostaje w pamięci na długo, a może i na zawsze.
Emocje były ogromne. Widok tych ludzi stłoczonych, przemarzniętych, wykończonych, był po prostu okropny. Tam było mnóstwo dzieci i kobiet, osoby starsze. Niektórzy od kilku dni nie mieli co jeść i czego się napić. Otrzymaliśmy mnóstwo słów podziękowania, które bardzo nas wzruszały. Łącznie wydaliśmy 1,5 mln posiłków, nawet dziś wydaje mi się to nieprawdopodobne. Jestem dumna, że tam byliśmy i mogliśmy pomóc. Z wieloma osobami mam kontakt i wiem, jak im się poukładało życie. wspomina Marta Wilczyńska
Fundacja organizowała także m.in. zbiórki produktów czy zapraszała obywateli Ukrainy na Wigilię i Śniadanie Wielkanocne dla samotnych i potrzebujących. Fundacja organizowała także obiad świąteczny we Lwowie.
Ukraińcy wśród nas. Wiele Ukrainek pracuje w Katowicach
Otworzyliśmy nasze serca i zyskaliśmy nowych sąsiadów, a głównie sąsiadki. Tysiące kobiet z dziećmi zamieszkały w Katowicach oraz okolicach. W naszym mieście znalazły prace i ostoje. Dzięki nim przez jakiś czas mogą zaznać „normalności”.
Iryna Karataieva mieszka od blisko roku z 9-letnim synkiem w byłych akademikach na Ligocie. W Ukrainie - w Charkowie, zostawiła rodzinę. Chciała wyjechać, bo jej dziecko nie czuło się bezpieczne i bardzo się bało.
Z synem i mężem siedzieliśmy w piwnicy trzy tygodnie. Syn dużo płakał i bał się. Nie mogłam wyjść do sklepu, ani do łazienki, bo syn był nieszczęśliwy. Zrodziło się więc pytanie, czy musimy wyjechać. Granica Polski była najbliżej. Podniosło mnie też na duchu, że od 5 lat mieszkają tutaj nasi znajomi, oni wzięli mnie do siebie. mówi portalowi WKATOWICACH.eu Iryna Karataieva
Do Katowic przyjechałam 16 marca. Syn chodzi do szkoły, a ja pracuje w akademiku. Mieszka tutaj około 420 osób, większość to kobiety i dzieci, są także mężczyźni z orzeczeniami o niepełnosprawności. opowiada Iryna
Matka z synem szybko się zaaklimatyzowali. Chłopiec się uczy w szkole, ma nowych kolegów i koleżanki, gra w piłkę, uczy się języka polskiego. Lubią spacerować po Katowicach i okolicach. Spędzają czas w parku, ale odwiedzili m.in. chorzowskie zoo i Legendię czy wybrali się na wycieczkę do Zakopanego. Iryna śmieje się, że w Polsce jest dużo sklepów.
Z Polakami jest super. Z chęcią pomagają, pytają co jest nam potrzebne i później otrzymujemy dary. Są naprawdę pomocni. W Tłusty Czwartek przynieśli dużo pączków. Świetnie bawiliśmy się wspólnie podczas festynów. mówi pani Iryna
Być daleko od swojej ojczyzny, od rodziny - to ciężki czas. Wie jednak, że tu jest bezpieczna.
Tęsknię za domem. W grudniu odwiedziłam na tydzień męża. Chcę do domu, tam jest moja rodzina - mąż, mama, tata, brat, babcia. Chciałabym wrócić do swojego pokoju, kuchni. W Polsce jest bezpiecznie. W Ukrainie są wysokie ceny, pomagam więc rodzinie. Będę szczęśliwa, gdy wrócę do domu i będzie bezpiecznie. dodaje Ukrainka
Pracę w Katowicach znalazła także Nina Zakharova. To artystka, która pracuje obecnie w Teatrze Śląskim w Katowicach, ale na scenie możemy zobaczyć ją także w Teatrze Zagłębia w Sosnowcu.
Trafiłam do Polski pod koniec marca. Dowiedziałam się, że tutaj jest rezydencja dla aktorek z Ukrainy i się tutaj zgłosiłam. Decyzja, żeby przyjechać do Polski była niezbędna. Musiałam wyjechać z Charkowa, tam było niebezpiecznie. mówi nam Nina Zakharova
Przerażające doświadczenia wojenne zmusiły ją do wyjazdu z ojczyzny.
Na początku wojny wyprowadziłam się z synem do koleżanki, która mieszkała na osiedlu, które naszym zdaniem było bezpieczne. Ona mieszkała w kamienicy na pierwszym piętrze. Było nas tam 10 osób. Spodziewaliśmy się, że to wszystko szybko się skończy. Zapomnieliśmy, że na tym osiedlu jest opuszczona fabryka, która nie działa od lat. Ale Rosjanie spuszczający rakietę o tym nie wiedzieli. Pewnego razu był atak na fabrykę. Nie pamiętam, co się właściwie działo. Pamiętam, że leżałam na podłodze nad synem, a okna były otwarte od siły wybuchowej. Później był kolejny atak, ale byliśmy już w piwnicy. Nic nie jadłam, nie piłam, po prostu siedziałam i paliłam. Opowiadam o tym w 5:00 UA. opowiada ze łzami w oczach Nina
Postanowiła wyjechać, by poczuć się bezpiecznie. Na granicy polsko-ukraińskiej szybko się nią zaopiekowano. Została przygarnięta przez jedną z rodzin. W Polsce jest już prawie rok.
Bardzo podoba mi się w Katowicach. Dobrze mi się tu żyje i w sumie niczego mi nie brakuje. Czasem zamykam oczy i po prostu wyobrażam sobie, że idę w Charkowie po jakichś ulicach. Tęsknię. opowiada aktorka
Jak przyznaje, musi śledzić informacje na temat tego, co dzieje się w Ukrainie.
Nie mam prawa się od tego odrywać. Ja nie chcę uważać, że mam dobrze. Jestem bezpieczna, nic mi nie zagraża, nic nie zagraża życiu i zdrowiu mojego syna. Ale nie mogę zapomnieć o tym, że tam jest wojna. komentuje Nina
Nina współpracuje obecnie w Teatrze Śląskim i Teatrze Zagłębia m.in. z Kateryną Vasiukovą. Los ponownie zetknął ich ścieżki w Polsce. W Charkowie pracowały razem w jednym teatrze, nieświadomie po wybuchu wojny trafiły w to samo miejsce. W Czuję do ciebie miętę możemy m.in. przyjrzeć się transformacji relacji artystek.
Nina wierzy, że to Ukraina odniesie zwycięstwo. Dzięki temu będzie mogła bezpiecznie wrócić z synem do swojej ukochanej ojczyzny.
Uczelnie nie były obojętne na losy Ukraińców w Katowicach
Uczelnie z Katowic wyciągały pomocną dłoń do swoich studentów z Ukrainy, a także innych potrzebujących. Trwały zbiórki żywności, ubrań, pieniędzy, a nawet leków. Społeczność akademicka wykazała ogromną solidarność.
Uniwersytet Śląski dla Ukrainy
Uniwersytet Śląski bardzo szybko włączył się w akcję pomagania. Na oficjalnych stronach uczelni można było przeczytać komunikat, który rozpoczynał się słowami: „Dzisiaj wszyscy jesteśmy Ukraińcami”. W Uniwersytecie Śląskim studiuje blisko 500 studentów z Ukrainy.
Kiedy Ukraina została barbarzyńsko najechana przez Rosję, byliśmy tym wstrząśnięci, a jednocześnie przekonani, że musimy pomóc z wszystkich sił. Zaczęliśmy myśleć intensywnie o naszych studentach tych, którzy studiują w Uniwersytecie Śląskim. Zrobiliśmy błyskawiczne spotkanie online, żeby się skrzyknąć i zapytać ich jak się czują, czy potrzebują pomocy, co możemy dla nich zrobić. mówi nam rektor Uniwersytetu Śląskiego, prof. Ryszard Koziołek
Wsparcie udzielane było wielotorowo np. Ukraińców zwolniono z opłat za akademiki, umożliwiono im sprowadzenia własnych rodzin do Katowic. UŚ przekazał pokoje w kampusach, które zostały zaadaptowane na mieszkania. Najwięcej uchodźców mieszka obecnie na kampusie w Cieszynie.
W tym samym czasie rozpoczęto organizowanie zbiórek finansowych, a także artykułów pierwszej potrzeby i żywności. Na odzew nie trzeba było długo czekać. W pamięci wielu osób zachował się basen pełen darów.
To był dość stary basen Uniwersytetu Śląskiego, który czeka na swój remont. Ze względu na to, że jego uszkodzenia nie pozwalają z niego korzystać do pływania, stał się doskonałym magazynem na suchą żywność i inne dary, które można było gromadzić. Bardzo szybko wśród pracowników zrodził się entuzjazm do pomagania, no i przynosili różne potrzebne dary. Studenci czy goście z Ukrainy, których gościliśmy na naszych kampusach mogli po prostu przyjść i wybierać to, co było im potrzebne. opowiada rektor Uniwersytetu Śląskiego
Uniwersytet Śląski powołał również koordynatora do spraw pomocy Ukrainie. „Stanowisko” to objęła Sylwia Ledwoch.
Bardzo szybko zdaliśmy sobie sprawę, że wielość spraw musi być skoordynowana. To były m.in. kwestie związane z potrzebami transportu ludzi z zagranicy, przekazania środków medycznych i higienicznych, znalezienia mieszkania dla przybyszy z Ukrainy czy udzielania porad prawnych. wyjaśnia prof. Ryszard Koziołek
Nie obyło się bez niespodzianek. Jedną z pierwszych grup, która dotarła i potrzebowała pomocy od UŚ była grupa studentów z krajów afrykańskich, którzy studiowali na ukraińskich uniwersytetach i uciekli przed wojną. Wielu z nich przyjechało do Polski bez dokumentów, bez pieniędzy, które mogłoby pozwolić im na powrót do swoich ojczyzn. UŚ oczywiście także im pomógł.
Pomoc odbyła się także przez integrację polsko-ukraińską. Zorganizowano np. charytatywny koncert Miasto Nauki Ukrainie. Wydarzenie było organizowane przez 7 uczelni publicznych wchodzących w skład konsorcjum Europejskiego Miasta Nauki Katowice. W ramach wydarzenia koncertowano (główny koncert polsko-ukraińskiego zespołu Dagadana odbył się na dachu Wydziału Humanistycznego UŚ), prowadzono licytacje, debaty, wykłady czy warsztaty. Z podobną inicjatywą wystąpili studenci Wydziału Nauk Społecznych, którzy stworzyli swój koncert charytatywny.
Uniwersytet Śląski jest w stałym kontakcie ze studentami z Ukrainy. Jedną z form pomocy jest zwolnienie z opłaty za akademiki. Cały czas potrzebne jest wsparcie prawne i psychologiczne. UŚ pomaga także znaleźć prace uchodźcom. Stał się wielofunkcyjną agencją pomocy wojennej.
Uniwersytet Ekonomiczny dla Ukrainy
Uniwersytet Ekonomiczny również nie zwlekał i wyciągnął pomocną dłoń. Powołany został specjalny zespół ds. wsparcia „Solidarni z Ukrainą”, który opracowuje i wdraża systemowe długoterminowe rozwiązania pomocowe dla społeczności ukraińskiej, szczególnie uwzględniając kandydatów na studia oraz pracowników naukowo dydaktycznych i administracyjnych i ich rodziny.
W Uniwersytecie Ekonomicznym w Katowicach z Ukrainy kształci się obecnie łącznie 93 studentów:
- 58 studentów pierwszego roku [I st. 42; II st. 16],
- 24 studentów drugiego roku [I st. 13; II st. - 11],
- 11 studentów trzeciego roku (w tym na 7 semestrze studiów inżynierskich)
- oraz 1 doktorantka.
Naukowcy UE współpracują także z ukraińskimi ekspertami i ośrodkami akademickimi.
Spośród licznych działań Uniwersytetu Ekonomicznego na rzecz Ukrainy i Ukraińców warto wymienić „Welcome Point”, czyli centrum obsługi studentów, doktorantów i kadry z zagranicy. To miejsce przyjazne i dostępne dla całej społeczności akademickiej i kandydatów z zagranicy. „Welcome Point” organizuje wiele wydarzeń integrujących Ukraińców ze społecznością akademicką z Polski i zagranicy. Obecnie 2 studentów z Ukrainy odbywa tam także praktyki studenckie.
UE w Katowicach oferuje wsparcie psychologów uczelnianych poprzez konsultacje telefoniczne i stacjonarne, również w językach rosyjskim i angielskim. Członkowie społeczności akademickiej mogą także skorzystać z pomocy Centrum Wsparcia Osób ze Szczególnymi Potrzebami, jak i darmowej pomocy prawnej. Radcy prawni uczelni wspomagają studentów z Ukrainy oraz ich bliskich w różnych sytuacjach, m.in. z zakresu prawa pracy, formalności związanych z wynajmem mieszkań czy legalizacją pobytu itp.
Ukraińcom zaoferowano naukę języka polskiego. Otwarto także specjalną przestrzeń ze stanowiskami komputerowymi do pracy „cichej” oraz z kącikiem zabaw dla dzieci. Wiele z działań Uniwersytet Ekonomiczny podjął przy współpracy z Katowicami. Najważniejszym z nich było udostępnienie budynków po dawnych akademikach przy ulicy Franciszkańskiej 8-10.
Uniwersytet Ekonomicznie aktywnie włączył się w pomoc. Takim wymownym przykładem jest udostępnienie dwóch budynków po dawnych domach studenckich na potrzeby uchodźców z Ukrainy. W tej chwili przebywa tam ponad 400 osób. Są to głównie kobiety i małe dzieci. To była piękna wspólna inicjatywa z Urzędem Miasta w Katowicach. Wspólnie podjęliśmy decyzję - my jako uniwersytet udostępniliśmy budynki, a w ich renowacje zaangażowało się miasto. Zorganizowaliśmy także kilka pikników mających na celu zintegrowanie tej społeczności ze społecznością lokalną. powiedziała portalowi WKATOWICACH.eu rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach, prof. Celina Olszak
Pomoc i terapia przez sztukę
Program rezydencjalny Teatru Śląskiego dał pracę artystkom z Ukrainy
Teatr Śląski w Katowicach zaprosił artystki z Ukrainy do współpracy w ramach programu rezydencyjnego.
Zaraz po wybuchu wojny postanowiliśmy zrobić wszystko, żeby pomóc tym osobom, które uciekły z Ukrainy i przyjechały do Polski. Wspólnie z koleżankami i kolegami z Forum Dyrektorów Teatrów Województwa Śląskiego wymyśliliśmy taki projekt, żeby zrobić spektakl, który mógłby wesprzeć wszystkie artystki. Chcieliśmy, żeby zrobiły swój spektakl opowiadający o traumie związanej z wojną, by poczuły się przez moment wolne i poczuły się jak na swoich scenach. wyjaśnił dyrektor Teatru Śląskiego, Robert Talarczyk
W ten sposób powstał spektakl Ukraina 5:00. UA w reżyserii Yulii Maslak, który zainaugurował jubileuszową 5. edycję festiwalu „Open the Door”. W tym spektaklu wystąpiły m.in. Nina Zakharova oraz Kateryna Vasiukova. Ich praca została doceniona i zostały zaproszone do stałej współpracy z Teatrem Śląskim. Możemy obejrzeć je m.in. w Łaskawych (w sztuce nagrodzonej Nagrodą Kutza Mai Kleczewskiej), Węgla nie ma (tutaj zobaczymy Katerynę) i zbliżającej się premierze Zanurzeniu Marcina Wierzchowskiego.
To jest wspaniałe mieć dwie cudowne aktorki na etacie Teatru Śląskiego. Są wykształcone w dobrych ukraińskich szkołach teatralnych. Mają pewną metodę do podejścia do zawodu, do moralności, rzetelności, pracowitości w jego wykonywaniu. Aktorki wnoszą taki wschodni styl pracy. Nasi aktorzy mogą od nich uczyć się innego spojrzenia na aktorstwo, a one od nich np. zespołowego myślenia na scenie. mówi Robert Talarczyk
Teatr Śląski zatrudnił nie tylko osoby działające w sprawach artystycznych, ale także np. osoby sprzątające na etat.
Muzeum Śląskie wzrusza i edukuje na temat konfliktu wojennego
Muzeum Śląskie jest jednym z miejsc kultury w Katowicach, które również wykazało duże wsparcie dla osób objętych konfliktem wojennym. W muzeum prowadzone były zbiórki darów. Nie brakło również specjalnych wystaw, dzięki którym można było dowiedzieć się więcej o trwającej od roku wojnie.
W dawnym gmachu Muzeum Śląskiego przy katowickim rynku można było uczestniczyć w wystawie „Kronika wojny w Ukrainie - 100. dzień”. W ten sposób każdy mógł przekonać się jak wyglądają efekty najazdu Rosji na Ukrainę - zniszczone budynki, ranni ludzie, syreny alarmowe ostrzegające przed nadciągającym atakiem. Wiele osób uczestniczyło w wystawie w ciszy i zadumie.
Od 22 lutego 2023 roku na terenie zewnętrznym Muzeum Śląskiego można zobaczyć nową wystawę czasową „Why war?”. Muzeum zebrało plakaty artystów z różnych krajów, którzy poprzez swoją twórczość wyrażają sprzeciw wobec wojny. Będzie można je podziwiać do 31 sierpnia 2023 roku.
Dlaczego warto pomagać?
Pomagać nie jest łatwo, ale warto. Myślę, że każdy musiałby sam sobie odpowiedzieć w sercu, dlaczego to robi. Ja to robię, ponieważ uwielbiam pomagać. Lubię czuć się potrzebna. Lubię jak poprawia się byt innej osoby, przez to, że ja dokładam od siebie jakąś drobną cegiełkę, mogę coś z siebie i od siebie dać.
Każdy z nas może znaleźć się w takiej sytuacji i wtedy chcielibyśmy, żeby ta pomoc została nam udzielona. Wydaje mi się, że to idzie prosto z serca i to jest bezwarunkowa pomoc, która rodzi się nagle. U mnie tak było - byłam oddelegowana do pomocy z urzędu, ale zostawałam po godzinach, żeby pomóc. Czułam, że muszę to zrobić, bo gdyby mnie coś takiego spotkało to chciałabym, żeby mi ktoś takiej pomocy udzielił.
Pomoc wraca. Myślę, że doświadczenie historyczne Polski, czyni nas bardzo wrażliwymi na ten los, który Putin zgotował Ukraińcom, czyli na los kraju ogarniętego wojną, niszczonego, zabijanych i ranionych ludzi - jest to wpisane w polskim DNA historycznym. Nie sądzę, żeby kierowała nami taka myśl, że jeśli ja pomagam, to kiedyś pomoże się także i mnie, ale też bym tego nie wykluczał. Myślę, że po prostu dobre serce i dobry gest do nas wraca.
Daje to satysfakcję, radość. Ktoś może powiedzieć: udzielasz się i nic ci nie płacą? To nie o to tutaj chodzi. Czasem uśmiech i podziękowanie jest wystarczającą nagrodą. Gdy patrzy się na cierpienie i komuś coś się od siebie daje, to w pewien sposób można może ulżyć w tej tragedii, którą ktoś przeżywa.
Ja myślę, że człowiek jest takim bytem, dla którego pomoc i kontakt z drugim człowiekiem jest sednem życia. Ja zawsze mówię, że lepiej pomagać innym, niż być w tej odwrotnej sytuacji, a więc to wynika z naszej biologii, z naszego sensu życia. Ta pomoc była, jest i zawsze będzie bardzo potrzebna.