Wybuchowy sylwester na Kostuchnie. Co stało się na przełomie 1947 i 1948 roku?
To była naprawdę wybuchowa impreza - dosłownie. IPN Oddział Katowice przypomniał bardzo ciekawe, choć niebezpieczne zdarzenie, do którego doszło 76 lat temu w Kostuchnie. W Domu Ludowym podpalono karbonit. Na szczęście nikt nie został ranny, a sprawcy ponieśli karę.
Sylwestrowa eksplozja w Domu Ludowym na Kostuchnie
Instytut Pamięci Narodowej Oddział Katowice przypomniał bardzo ciekawe wydarzenie, do którego doszło podczas zabawy sylwestrowej w 1947 roku. Wszystko działo się na Kostuchnie.
W noc sylwestrową 1947 r. w Kostuchnie doszło do eksplozji w Domu Ludowym, w którym restaurację miał Ludwik Marniok (dziś w tym samym miejscu funkcjonuje restauracja „Anna-Maria”). W lokalu odbywała się zabawa sylwestrowa, zorganizowana przez lokalny komitet PPS. Wstęp był wolny i szeroko otwarty, dlatego z PPS-owcami bawili się PPR-owcy i bezpartyjni.
Około godziny przed północą dwóch mieszkańców Kostuchny przeniosło imprezę do pobliskiego domu jednego z nich. Gospodarz, Franciszek Tworuszka, pracownik kopalni „Boże Dary”, pijąc alkohol, opowiedział swojemu gościowi, Norbertowi Żywczokowi, że zabrał z kopalni około 200 gram karbonitu i chce wystrzelić go na wiwat na pustym polu o północy.
Panował sylwestrowy nastrój więc rozochocony Żywczok uznał, że lepszy efekt wywoła podłożenie materiału wybuchowego pod lokal Marnioka i wystraszenie uczestników potańcówki. Czasu nie było wiele, więc przy słabym sprzeciwie Tworuszki obaj wrócili na zabawę i do wywietrznika piwnicznego budynku włożyli karbonit, który w chwilę po podpaleniu lontu eksplodował.
Z budynku wyleciały wszystkie szyby, w jednym pomieszczeniu oberwał się sufit, a przerażeni ludzie uciekali drzwiami i wyskakiwali przez okna. Ludwik Marniok zeznał później, że z wrażenia „prawie stał martwy” i sądził, iż to napad „band NSZ-tu”. Szczęśliwie nikt z gości nie ucierpiał.
Sprawa znalazła finał w sądzie, a Tworuszka i Żywczok zostali oskarżeni o zamach na członków PPS i PPR oraz nielegalne posiadanie materiałów wybuchowych. Tworuszka przekonywał, że próbował pohamować kolegę, ale ten uparł się, dodając że w razie czego „on jest kawalerem, to wszystkie koszta pokryje”. 25 lutego 1948 r. Tworuszka został skazany na rok pozbawienia wolności, a Żywczok – na półtora. To była wyjątkowo niska kara.
Żartownisie naprawdę mieli wiele szczęścia, bo w tych latach sądy potrafiły orzec karę pięciu lat więzienia za samo posiadanie broni, amunicji czy innych niebezpiecznych materiałów. Na złagodzenie kary prawdopodobnie wpłynęła decyzja sądu o uniewinnieniu obu oskarżonych od zarzutu o zamach na członków PPS i PPR. Karę odbywali w więzieniu w Katowicach i Raciborzu.
Poniżej możemy zobaczyć dokumenty z przesłuchań oraz zdjęcie Norberta Żywczoka.
Źródło: IPN Katowice