44. rocznica śmierci Jadwigi Jędrzejowskiej, polskiej tenisistki z Katowic [Archiwalne zdjęcia]
To już 44. lata od śmierci Jadwigi Jędrzejowskiej. Jadwiga Jędrzejowska-Galert miała 67 lat, gdy zmarła w Katowicach 28 lutego 1980 roku. W 1937 roku była finalistką turnieju wielkoszlemowego na kortach Wimbledonu. Do dziś pozostaje jedną z najlepszych tenisistek w polskiej historii.
44. rocznica śmierci Jadwigi Jędrzejowskiej
Jadwiga Jędrzejowska to pierwsza Polka, która zagrała na kortach Wimbledonu. Tenisistka po wojnie mieszkała w Katowicach i była czynną zawodniczką klubu Baildon, a także stałą reprezentantką Katowic w lidze krajowej. Do dziś jest jedną z najlepszych polskich tenisistek w historii. W Katowicach odbywa się cyklicznie turniej, którego jest patronką - Katowice Cup.
Jadwiga Jędrzejowska
Jadwiga Jędrzejowska urodziła się 15 października 1912 roku w Krakowie. Wywodziła się z robotniczej rodziny. Środowisk, które w Polsce lat 30 o tenisie nie miało prawa marzyć. To był sport elit. Mieszkała blisko kortów krakowskiego AZS, spędzała na nich dużo czasu, podając grającym ludziom piłki. Dostawała za to czasami pieniądze. Mogła w ten sposób pomóc rodzinie. Pierwszą rakietę wystrugał jej ojciec z drewna.
Na filmie urywek z półfinału pomiędzy Jadwigą Jędrzejowską, a Alice Marble, rozegranego w czasie Mistrzostw USA (US OPEN). Wygrała Polka.
Jędrzejowska była bardzo ambitna, wygrywała z chłopakami, swoimi rówieśnikami, dlatego zwrócono na nią uwagę. Przyjęto ją do klubu. Na pierwsze zawody nie stać jej było na białą sukienkę i pończochy, kupiono je z klubowych składek. Była takim tenisowym kopciuszkiem, ciężka praca doprowadziła ją na szczyty tego elitarnego sportu.
W czasie wieloletniej kariery broniła barw AZS Kraków, Legii Warszawa, Partyzanta Bydgoszcz, a po wojnie klubów katowickich, Pogoni i Baildonu Katowice. W latach 1927-1966 zdobyła 62 tytuły mistrzyni kraju (23 w singlu, 14 w deblu i 25 w miksie), ponad 27 razy triumfowała na międzynarodowych mistrzostwach Polski. O jej dominacji nad krajowymi rywalkami niech świadczy fakt, że w 1937 r. Związek Tenisowy przyznał jej tytuł Mistrzyni Polski bez gry.
Sławę zdobyła przede wszystkim na kortach światowych. W roku 1937 na turnieju w Wimbledonie osiągnęła finał, w którym prowadziła z Brytyjką Doroty Roud 4:1 i 30:15 w decydującym secie, niestety ostatecznie przegrała 2:6, 6:2, 5:7.
- „Dżed” zmarnowała wspaniałą szansę. Mogła wygrać i powinna wygrać, bo była najlepszą tenisistką na świecie. Ale… miała fatalne nerwy i kompleks niższości. Gdy prowadziła 4:2 w trzecim secie, po prostu przestraszyła się, że może wygrać - oceniła na łamach „Przeglądu Sportowego” Alice Marble, z którą Jędrzejowska wygrała w półfinale.
Jadwiga Jędrzejowska zniosła swoją porażkę z godnością. „Zgubiły mnie nerwy - stwierdziła. Ale trudno. I tak cieszę się szalenie, że doszłam do finału co rok przecież gram lepiej”. 75 lat później w finale wielkoszlemowego Wimbledonu zagrała Agnieszka Radwańska, która przegrała z Sereną Williams. Powtórzyła wyczyn Jadwigi Jędrzejowskiej, obie tenisistki urodziły się w Krakowie i ich droga na szczyty tenisa zaczęła się w tym mieście.
Po sukcesie na turnieju na kortach Wimbledonu w Polsce zdobyła sobie status gwiazdy tenisa. Na podstawie jej życiorysu powstał film. W obsadzie „Jadzi” grały gwiazdy ówczesnego kina - Jadwiga Smosarska (jako tytułowa Jadzia) i Aleksander Żabczyński.
W tym samym roku we wrześniu polska tenisistka przyjęła zaproszenie Amerykańskiego związku tenisowego na tournée w USA, ufundowano jej podróż luksusowym transatlantykiem „Queen Mary”. W mistrzostwach Stanów Zjednoczonych przegrała w finale z Anitą Lizaną z Chile 4:6, 2:6 po meczu prasa amerykańska napisała „Musiała dopiero przyjechać mała Polka, żeby pokazać naszym tenisistkom, iż można przegrywać z uśmiechem”. Przez uraz palca u nogi, którego nabawiła się podczas jazdy pociągiem, nie mogła już grać w następnych turniejach.
W Los Angeles z gipsem na nodze oglądała mecze z wysokości trybun. Tam poznała Charlie Chaplina w dość ciekawych okolicznościach. „W czasie jednej z takich wypraw na korty w mojej loży usiadł szpakowaty pan, który bardzo mi się przyglądał. Akurat na kortach walczyli dwaj znani tenisiści – Cram i Mako" - tak pisała we wspomnieniach przywołując rozmowę, która wtedy miała miejsce. Ależ ci chłopcy fuszerują – odezwał się zgryźliwym tonem Chaplin, a na protesty Jędrzejowskiej odparł: Pani się myli. Ponieważ aktor kontynuował swoje mądrości, polska tenisistka nie wytrzymała. Widzę, że pan wcale nie zna się na tenisie. kiedy towarzyszący Jędrzejowskiej opiekun wtrącił się do tej słownej utarczki i powiedział jej, że właśnie kłóci się z Chaplinem, chciała uciec z loży. Było jej wstyd, że nie poznała gwiazdy niemego kina, którą podziwiała. Była wielbicielką aktora.
Chaplin spostrzegł moje zażenowanie, podszedł do mnie z czarującym uśmiechem, przedstawił się i zaczął mówić: Bardzo panią przepraszam, zachowałem się jak smarkacz, lecz przyznam szczerze, że była to gra. Chciałem panią poznać i szukałem pretekstu. Po prostu zacząłem ganić grę Crama i Mako, bo wiedziałem, że nie mam racji i, że pani zacznie protestować, no i nawiąże się między nami rozmowa. Chaplin był fanem tenisa i talentu Jędrzejowskiej, którą uważał za jedną z najlepszych tenisistek, które miał przyjemność oglądać. W efekcie „DżaDża", bo tak do niej mówił, zaprzyjaźnili się i korespondowali, aż do śmierci wybitnego aktora w 1977 roku.
Trzeci finał wielkoszlemowy w singlu osiągnęła w 1939 roku na kortach im. Rolanda Garrosa, przegrywając z Francuską Simonne Mathieu 3:6, 6:8. Jedyny tytuł wielkoszlemowy zdobyła na tym samym turnieju w deblu w parze z Mathieu, tą samą, z którą przegrała singla. Musieliśmy czekać aż 81 lat, żeby pojawiła się pierwsza Polska zawodniczka Iga Świątek, która 10 października 2020 r. jako pierwsza w historii wygrała w wielkim stylu finał singla kobiet na kortach im. Rolanda Garrosa. Sprawiła tym piękny prezent urodzinowy swojej poprzedniczce. 15 października 2020 r. „Dżadża” obchodziłaby 108 urodziny.
W 1936 i 1937 roku wybrano ją najlepszym sportowcem Polski w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”. Jako najwybitniejsza polska tenisistka kilkakrotnie wyjeżdżała na Riwierę Francuską, która ze względu na łagodny klimat zimą była popularnym miejscem treningu tenisistów. Także tych grających amatorsko. Wśród nich tajemniczy dystyngowany pan zwany „misterem G”. Był to szwedzki król Gustaw V. Jędrzejowska niejednokrotnie grała w tenisa z monarchą, była jego ulubioną partnerką w mikście.
Jej kariera międzynarodowa została przerwana przez II wojnę światową. Podczas wojny mieszkała w Warszawie, pewnego razu otrzymała wezwanie stawienia się w siedzibie Gestapo na Schucha. Przerażona poszła na wyznaczone miejsce. Oficer Gestapo oświadczył jej, że otrzymał pismo z Berlina, i ma jej umożliwić wyjazd do Szwecji na zaproszenie Króla Gustawa V. Ku zdumieniu gestapowca tenisistka odmówiła wyjazdu. Było mi niezmiernie miło, że mój partner z Riwiery „mister G” pamiętał o mnie i chciał mi przyjść z pomocą. Jednak nie mogłam zdezerterować z ojczyzny i opuścić swoich najbliższych - mówiła po latach.
Po wojnie przyjechała do Katowic w 1948 roku, jej warszawskie mieszkanie zostało zburzone podczas powstania. Wyszła za mąż za jednego z działaczy klubu sportowego Baildon, producenta butów Alfreda Galerta, nie mieli dzieci.
Podjęła próbę powrotu na kort w barwach Pogoni, a potem Baildonu Katowice. Dość szybko okazało się, że w kraju nie ma sobie równych. Mieszkała z mężem w Brynowie (dzielnica Katowic), większość czasu spędzała na kortach przy ul. Astrów, najpierw jako zawodniczka, a potem trenerka. W latach 70., aby związać koniec z końcem, była zatrudniona w Baildonie na pół etatu, jako klubowa sekretarka sekcji tenisowej.
Pytana o współczesnych tenisistów zachwycała się Wojciechem Fibakiem „Gra fantastycznie zrobił szalone postępy, a myślę, że będzie grał jeszcze lepiej. To inteligentny chłopak – wie czego chce”. Przepowiednia szybko się spełniła. Po jednym z pokazowych meczów w Katowicach Fibak wyjechał do USA gdzie, startował w turnieju mistrzów w Houston. Awansował do finału, przegrywając po dramatycznym meczu z Hiszpanem Manuelem Orantesem.
Jadwiga Jędrzejowska zmarła 28 lutego 1980 roku w Katowicach, została pochowana na cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Po jej śmierci okazało się, że w sejfie na kortach trzymała kosztowności, z których nigdy nie skorzystała. Była wśród nich bransoletka z pięcioma szmaragdami – prezent od Króla Gustawa V, pisał o tym Czesław Ludwiczek w książce „Tenis na Śląsku”.
Źródło: Uniwersytet Trzeciego Wieku w Katowicach. Opracował: Jerzy Czogała.