Imponująca seria hokeistów GKS Katowice. Nie przegrali meczu od początku sezonu!
Takiej serii w tym sezonie Tauron Hokej Ligi nie zaliczyła żadna ekipa, poza Mistrzami Polski z Katowic. GKS Katowice pokonał na wyjeździe Podhale Nowy Targ i tym samym dopisał do swoich statystyk 6 zwycięstwo z rzędu. Podopieczni Jacka Płachty nie przegrali w tym sezonie żadnego meczu.
Zwycięska seria hokeistów GKS Katowice
Robiącą spore wrażenie serię 6/6 zaprezentowali hokeiści GKS-u Katowice na początek sezonu Tauron Hokej Ligi. GieKSa zwyciężyła wszystkie 6 spotkań, które do tej pory rozegrała w ramach ligowej rywalizacji. Mistrzowie Polski wprawdzie już kilka razy fundowali kibicom niezły emocjonalny rollercoaster, jednak za każdym razem z tafli schodzili ze zwycięstwem. Na rozstrzygnięcie ostatniego spotkania też trzeba było czekać aż do dogrywki, w której katowiczanie pokonali Podhale Nowy Targ 5-4.
GKS Katowice - Podhale Nowy Targ
W pierwszych minutach meczu to ekipa z Nowego Targu była bardziej aktywna w ataku, ale nie przełożyło się to na wynik. Jako pierwsi bramkę zdobyli katowiczanie, gdy w 4. minucie Grzegorz Pasiut zdecydował się na strzał zza bulika i zaskoczył tym Kevina Lindskouga. Oba zespoły imponowały determinacją w tercji rywala, mogliśmy oglądać zarówno koronkowe akcje PZU Podhala kończone interwencjami Murray'a, jak i dryblingi kapitana GieKSy, które kładły na lód obrońców przeciwnika. Ambitnie walczący miejscowi wyrównali wynik w 12. minucie po strzale na raty Damiana Kapicy, ale kapitan GKS-u szybko odzyskał prowadzenie dla ekipy z Katowic, tym razem celnie przekierowując strzał Macieja Kruczka do bramki nowotarskiej ekipy. Wynik nie zmienił się mimo bardzo obiecujących prób Sokaya i Marklunda, a ze strony przeciwnej Kapicy i Cichego.
Po starcie drugiej tercji wydawało się, że katowiczanie są w stanie kontrolować całe spotkanie. Gospodarze zaczęli od dwóch kar, dzięki którym Mistrzowie Polski szybko osiągnęli dominację na lodzie, a efektem ich walki był gol Santeriego Koponena w przewadze w 29. minucie. Jednak sytuacja bardzo szybko odmieniła się dla nich na niekorzyść, bo w ciągu dwóch minut nowotarżanie po trafieniach Cichego i Wielkiewicza zdołali wyrównać wynik, a niewiele brakowało, by wyszli ostatecznie na prowadzenie. Drużyna Jacka Płachty przetrzymała napór ze strony miejscowych i przejęła inicjatywę na lodzie, co jednak nie przyniosło goli mimo efektownych prób Marklunda i Sokaya.
Po 40 minutach mieliśmy remis 3:3 i zapowiedź ostrej walki o każdy centymetr lodu. Po powrocie na lód dużo aktywniejsi byli gospodarze, którzy mieli szanse na czwarte trafienie dzięki staraniom Kapicy i Cichego. Ale to nie oni, a Dmitrij Zalamaj trafił na 4:3 dla Podhala w 44. minucie po solowej akcji prawym skrzydłem i strzale w krótki róg. Tym razem to mistrzowie kraju byli zmuszeni do zintensyfikowania gry i odrabiania strat. Nie udało się im wykorzystać przewagi po karze dla Kapicy, w trakcie której Koponen co chwila zagrażał bramce Podhala, a chwilę później musieli bronić własnej bramki podczas kar dla Delmasa i Pasiuta. W 53 minucie Jooan Monto zdecydował się na strzał z lewego bulika i w ten sposób w przewadze GieKSa wyrównała wynik.
Ostatnie minuty tercji nie przyniosły rozstrzygnięcia, a zatem znów ogladaliśmy dogrywkę. W niej kluczowa okazała się kontra Olssona i Sokaya, po której drugi z nich trafił na wagę dwóch punktów i zachowania zwycięskiej serii.