Jak nie oszaleć w święta? Psychiatra radzi, co możemy zrobić
Przed świętami o ok. 40% spada liczba prób samobójczych i zgłaszających się do szpitali psychiatrycznych osób w kryzysach psychicznych. W okolicach Nowego Roku liczba ta wzrasta analogicznie - wynika z badań przeprowadzonych w 2021 r. przez Uniwersytet Medyczny w Salzburgu. To tzw. efekt „złamanej obietnicy". Oczekiwania, które wiążemy ze świętami, prawie nigdy nie spełniają się w rzeczywistości - mówi Wojciech Sołtys, kierownik Oddziału Psychiatrii Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu.
Jak nie oszaleć w święta?
Wyidealizowana wizja świąt, nakręcana marketingowo przedświąteczna gorączka powodują, że święta postrzegamy jako swoistą metę, do której musimy dobiec - zakończenie całorocznego sprintu. Zaciskamy zęby, dajemy z siebie wszystko, byleby tylko tym razem się udało, żeby zapanowała wymarzona atmosfera, a bliscy - jak zaczarowani - zasiedli wspólnie do stołu, zapominając o codziennych sporach i niesnaskach.
Jak podkreśla szef psychiatrii bytomskiej „Czwórki", takie myślenie to gotowy przepis na rozczarowanie.
Liczymy, że "magia świąt" rozwiąże nasze problemy, że to takie światełko na końcu tunelu. W realności jednak to światełko to zwykle jadący w naszą stronę, rozpędzony pociąg. Święta wychodzą „jak zwykle", a my czujemy się zawiedzeni, sfrustrowani, niedocenieni, niewyspani i bardzo, bardzo zmęczeni.
mówi Sołtys
Efekt „złamanej obietnicy" po raz pierwszy został opisany w 1987 r. przez prof. Marjorie Baier z Wyższej Szkoły Pielęgniarstwa w Illinois, specjalizującej się w społecznym pielęgniarstwie zdrowia psychicznego.
Efekt ten intensywnie objawia się po świętach, w okolicy Nowego Roku. Zawiedzione, nierealne oczekiwania stają się dodatkowym obciążeniem dla istniejących wcześniej problemów psychicznych. Pojawia się frustracja, rozczarowanie, złość, beznadzieja. U chorych na depresję mogą pojawić się samooskarżenia i myśli samobójcze; osoby zmagające się z nałogami częściej przerywają abstynencję. Osoby dotknięte kryzysem samotności mogą poczuć się oszukane, a odraczane wcześniej konflikty wybuchają ze zdwojoną siłą, zwiększając impulsywność osób zmagających się z zaburzeniami osobowości.
Jak uniknąć tej pułapki? Warto dostosować się do poniższych rad psychiatry:
- Warto trochę odpuścić, zwłaszcza w zakresie oczekiwań. Nie wiążmy ze świętami jakiś specjalnych nadziei, a wtedy jest duża szansa, że nas miło zaskoczą. Radość nigdy nie pojawi się pod presją. Często wymarzone święta tym szybciej uciekają, im bardziej je gonimy.
- Nie próbujmy zmienić się na święta w jakąś inną wersję siebie i nie oczekujmy tego od innych. Pozwólmy każdemu z rodziny być po prostu sobą. Nie próbujmy mieć racji za wszelką cenę, wyjaśniać wszystkich nieporozumień, rozgrzebywać dawnych sporów. Starajmy się traktować innych tak, jak sami chcielibyśmy być przez nich traktowani.
- Nie zapominajmy, że święta to także chwila wytchnienia, zadbajmy o własne samopoczucie. Zmęczeni przygotowaniami wigilijnymi, czy szukaniem idealnych prezentów, łatwiej damy się ponieść negatywnym emocjom, o które przy stole nietrudno.
Psychiatria i psychologia często posługują się symboliką.
Motyw Boga rodzącego się jako człowieka, jest wspólny dla wielu religii i kultur, jeśli się przyjrzeć, sam w sobie zawiera już receptę na udane święta. Nie oczekujmy cudów i anielskich chórów. Bóg zszedł z Nieba, aby narodzić się w stajni. Może czas docenić nasze codzienne stajenki?
opowiada dr Sołtys
Należy uzmysłowić sobie, że święta nie są metą biegu sprinterskiego, a kolejnym etapem nieskończonego maratonu, w którym cały czas możemy poprawiać technikę biegu, uczyć się siebie i innych. Sprawią więcej radości, jeśli podejdziemy do nich „tu i teraz" - nie oczekując Nieba, a właśnie stajenki, z całym dobrem jej inwentarza.
Przygotowując się do świąt mamy często nadzieję, że - mówiąc kolokwialnie - po nich trawa będzie bardziej zielona. Tymczasem trawa zazielenia się tylko tam, gdzie ogrodnik dobrze o nią dba. Tak jest też z relacjami międzyludzkimi. Lubimy myśleć liniowo, w kategoriach początków i końców, ale życie toczy się, problemy się nie kończą. Jeśli przestaniemy zajmować się „Niebem", czyli tym, jak chcielibyśmy, żeby nasze święta wyglądały, a skupimy uwagę na „stajence" - czyli tym, co mamy tutaj i teraz, to mimowolnie zaczniemy o nią dbać, sprzątać, pielęgnować... Małymi krokami, zrobi się w niej przytulniej, jaśniej, milej - i kto wie, może okaże się że to wszystko, czego od świąt oczekiwaliśmy, jest i zawsze było z nami?
podsumowuje Wojciech Sołtys