Ruszył proces kierowcy autobusu oskarżonego o zabicie 19-latki na ulicy Mickiewicza
W Katowicach 10 października rozpoczął się proces 32-letniego kierowcy autobusu, który w lipcu 2021 roku potrącił śmiertelnie 19-latkę. Do tragedii doszło na ulicy Mickiewicza. Mężczyznę oskarżono m.in. o zabójstwo oraz usiłowanie zabójstwa trzech innych osób.
Przejechał 19-latkę w Katowicach. Rusza proces kierowcy
Aktualizacja:
Podczas rozprawy kierowca autobusu opowiadał o tym, jak wyglądał dzień, w którym doszło do wypadku. Przyznał, że brał Recigar - tabletki na rzucenie palenia. Za pierwszym razem kuracja się nie powiodła. Ponowił ją i w jej trakcie doszło do wypadku. Jak twierdzi, brał ten lek, bo w ulotce napisano, że nie przeszkadza w prowadzeniu samochodu. To jego obecność miała być wykryta podczas badania po wypadku.
Jak twierdzi, nie wie, czemu podjechał blisko grupy kłócących się na ulicy Mickiewicza osób. Widział ludzi od razu po wyjechaniu z zakrętu. Żałował, że nie zatrzymał się wcześniej.
Podjeżdżając widziałem grupę osób bijących się na ulicy. Potem była sytuacja, że głowę zwróciłem w stronę prawych drzwi, a nie przed siebie, bo drzwi autobusu zostały zaatakowane poprzez kopnięcie osoby z zewnątrz. One się prawie otworzyły na oścież.
Po tym huku autobus zatrzymałem. Nie zorientowałem się, skąd on pochodził. Najpierw był huk, a potem włamywano się do przednich drzwi. Tam stała grupa osób, ale jedna osoba atakowała drzwi. Były wyzwiska, ale jak nie poradził sobie rękami, to dość mocno w nie kopnął. W tym momencie autobus delikatnie się toczył do przodu. Nie wiem jak to się stało, ze autobus się poruszał, ale pamiętam, że po tym huku wyhamowałem autobus do prędkości 0km/h. Autobus ma takie zabezpieczenie, że jak się drzwi otwierają to autobus hamuje, bo działa tzw. hamulec przystankowy. W tym momencie ten hamulec zadziałał. opowiadał oskarżony
Jak wspomina, drzwi autobusu otworzyły i zamknęły się automatycznie. Kierowca patrzył na nie kilka sekund, a dopiero potem odwrócił głowę w kierunku jazdy.
Nie wiem, czy po zamknięciu drzwi autobus sam ruszył, czy dodałem gazu. Było zamieszanie, za dużo się działo. Nie pamiętam. Jak się odwróciłem do kierunku jazdy, to nie widziałem nikogo przed sobą. Gdy autobus ruszył, przed nim było już pusto — nie było tej grupy, która widziałem wcześniej. W autobusie o dziwo było cicho. Dopiero po jakimś czasie gdy odjechaliśmy z przystanku Mickiewicza, to ktoś zaczął płakać. Nikt z pasażerów i nikt poza autobusem nie zwrócił mi uwagi, że na kogoś najechałem. Nie widziałem osoby, która miałbym potrącić. Nie przypominam sobie osób, które by ewentualnie biegły przed autobusem. Na zajezdnię przyjechałem ze świadomością, że nic się nie stało. mówił kierowca autobusu
Oskarżony twierdzi, że nie czuł, że kogoś potrącił. Niebezpieczne i niecodzienne sytuacje takie jak ta miały się już zdarzać w jego karierze.
Nie czułem niczego, żeby coś uderzało o podwozie. Podejrzewam, że masa autobusu spowodowała, że nic nie było czuć. Jak to w tym zawodzie, wcześniej zdarzały mi się sytuacje takie jak: ktoś mi zemdlał w autobusie, bójki w autobusie oraz bójki przed autobusem, z agresją skierowaną w moim kierunku. Na drodze denerwowali mnie kierowcy samochodów osobowych, którzy zajeżdżali drogę i potrafili nawet gwałtownie hamować. Piesi na drodze mnie nie denerwowali. zeznał 32-latek
32-latek wyrażał skruchę i chce przekazać zadośćuczynienie dla rodziny poszkodowanej. Wie, że nie może cofnąć czasu.
Pierwsza rozprawa kierowcy autobusu, który zabił 19-latkę
Wcześniej informowaliśmy:
W Katowicach w poniedziałek, 10 października, w Sądzie Okręgowym w Katowicach rozpoczął się proces 32-letniego kierowcy, który śmiertelnie potrącił 19-letnią kobietę na ulicy Mickiewicza.
Do tragedii doszło 31 lipca 2021 roku w Katowicach na ulicy Mickiewicza. Między młodymi ludźmi na ulicy miała wywiązać się bójka. Znajdował się tam także autobus, którego kierowca chciał ruszyć w trasę, gdy na ulicy stali ludzie. Autobus wjechał w grupę młodzieży. Kierowca zatrzymał się, zatrąbił, a potem ruszył i odjechał. 19-letnia Basia wylądowała pod jego kołami, a jeden mężczyzna był spychany przez autobus. Kobieta nie przeżyła wypadku, osierociła dwójkę dzieci. Nagranie z zajścia zostało opublikowane w mediach społecznościowych. A o sprawie mówiono w całej Polsce.
Kierowca autobusu usłyszał zarzut zabójstwa oraz usiłowania zabójstwa trzech innych osób. Nie przyznaje się do winy. Tłumaczył się m.in. że odjechał, bo bał się o swoje życie. Oskarżony odpowie także za prowadzenie autobusu, znajdując się pod wpływem środka działającego podobnie do alkoholu, w stanie równoważnym ze stanem nietrzeźwości. Według opinii biegłych kierowca zażył substancje psychoaktywne, w tym tramadol.
Przesłuchano świadków zdarzenia, w tym osoby znajdujące się na jezdni ulicy Mickiewicza w Katowicach, osoby znajdujące się w pobliżu miejsca zdarzenia. Zabezpieczono nagrania na których utrwalony został przebieg zdarzenia. Uzyskano liczne opinie biegłych, w tym: z zakresu medycyny sądowej, z zakresu badań fizykochemicznych, z zakresu toksykologii i chemii sądowej, biologii i genetyki sądowej, z zakresu informatyki, z zakresu ruchu drogowego. Przeprowadzono eksperyment procesowy na miejscu zdarzenia.
W ocenie prokuratora uzyskane dowody wskazują, że kierowca widział pokrzywdzonych i celowo najechał najpierw na jedną z kobiet usiłując pozbawić ją życia, a następnie z zamiarem pozbawienia życia najechał na kolejną pokrzywdzoną, która zmarła w wyniku poniesionych obrażeń oraz próbował najechać dwóch kolejnych mężczyzn.
przekazała we wrześniu 2022 roku rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Katowicach, Marta Zawada - Dybek
10 października rozpoczęła się pierwsza z rozpraw w tej sprawie. Kolejne rozprawy zaplanowano na listopad i grudzień 2022. Mężczyźnie teraz grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.