Tu kawa i książka łączą się ze sobą. Odwiedzamy Black Woolf Katowice [Zdjęcia]
To wyjątkowe połączenie kawiarni z księgarnią, a także przestrzenią wystawową. Klimatyczne miejsce, w którym aromat kawy łączy się z zapachem papieru książek i malarskiej farby. I choć Black Woolf działa w mieście już od ponad czterech lat, wciąż przyciąga kolejnych entuzjastów doznań kulinarnych i kulturalnych. Zobaczcie zdjęcia.
Black Woolf Katowice
Black Woolf to kawiarnio-księgarnia z literaturą anglojęzyczną, a także przestrzeń wydarzeń kulturalnych. Mieści się w centrum Katowic, przy ul. 3 Maja 25. Black Woolf stanowi wyjątkowe miejsce zarówno na mapie kulturalnej, jak i kulinarnej w Katowicach. Oprócz kawy wysokiej jakości, w Black Woolfie można kupić książki w języku angielskim (zarówno klasykę, jak i literaturę współczesną) i poczytać polskie i zagraniczne niszowe magazyny. Lokal ma także ofertę kulturalną - organizuje liczne spotkania literackie, wystawy, warsztaty. Jak czytamy na stronie internetowej kawiarnio-księgarni, celem Black Woolf jest popularyzacja czytelnictwa i kultury kawy najwyższej jakości.
Black Woolf to jedno z wielu miejsc w Katowicach, których powstanie i działalność łączy się z miejskim programem „Lokal na kulturę”. To specjalny konkurs, organizowany przez miasto, wspomaga organizacje prowadzące działalność kulturalną, artystyczną lub twórczą. W zamian za ciekawy i twórczy pomysł na inicjatywę związaną z szeroko pojętą kulturą, magistrat udostępnia ci wynajem wybranych katowickich lokali w atrakcyjnych cenach za metr kwadratowy.
Zobaczcie zdjęcia klimatycznego lokalu!
O tym jak łączyć kawę z kulturą, a także anglojęzycznych inspiracjach i prowadzeniu biznesu przy wsparciu social mediów opowiedziała portalowi WKATOWICACH.eu właścicielka lokalu, Maryla Korczewska-Jaguś. Rozmowę przeprowadził Jakub Dyl.
Jakub Dyl: Jak to się wszystko zaczęło? Skąd wziął się pomysł na kawiarnio-księgarnię?
Maryla Korczewska-Jaguś: Jesteśmy otwarci od 2019 roku, czyli już ponad 4 lata. Nadarzyła się wówczas okazja, ponieważ miasto wypuściło pulę Lokali na Kulturę, i z tego skorzystaliśmy. Black Woolf to miejsce, które jest połączeniem kawiarni i księgarni anglojęzycznej, a także przestrzenią wydarzeń kulturalnych. Zawsze marzyłam o własnej kawiarni i księgarni. Chciałam połączyć moje dwie miłości - kawę i literaturę.
Czemu lub komu lokal zawdzięcza swoją nazwę?
Inspiracją do naszej nazwy była Virginia Woolf, czyli XX-wieczna pisarka anglojęzyczna. Kiedy tworzyłam to miejsce, bardzo inspirował mnie jej esej "Własny pokój", w którym autorka pisała, że każda kobieta powinna mieć swój własny pokój, w znaczeniu dosłownym i metaforycznym. Miejsce, w którym może się zamknąć i pracować, ale też miejsce, w którym może coś tworzyć i czuć się dobrze. Ja sobie taki "własny pokój" stworzyłam.
Postać Woolf jest metaforą poszukiwania przez kobiety własnego miejsca i głosu. Tym też nawiązujemy do oferty naszych książek, bo są to specyficzne pozycje - feministyczne, traktujące o problemach społecznych. Tym, co mamy na ścianach, na półkach i na wystawach pokazujemy, jaki mamy światopogląd i czego się można po nas spodziewać (uśmiech).
W Black Woolf'ie zaspokoimy zarówno głód i pragnienie, jak i apetyt na kulturę. Co możemy znaleźć w ofercie lokalu?
Oprócz tego, że napijesz się tutaj dobrej kawy, zjesz śniadanie czy ciasto naszego własnego wypieku, można pobuszować wśród książek anglojęzycznych i kupić jedną z nich. Jesteśmy prawdopodobnie jedynym miejscem w Katowicach z tak bogatą ofertą literatury angielskiej. Na półkach mamy sporo książek do wyboru, m.in. powieści, reportaże, komiksy, klasyki, a także nowości. Wszystkie są wyselekcjonowane.
Jeżeli chodzi o wydarzenia, organizujemy tutaj często spotkania, np. literackie, autorskie czy warsztaty artystyczne. W kwietniu organizujemy koncert, więc sporo się u nas dzieje. Jesteśmy także przestrzenią wystawową - raz na około dwa miesiące można obejrzeć u nas nową wystawę, z reguły prace, absolwentów lub studentów ASP. Znajdują się też często na nich obrazy, grafiki, linoryty, ilustracje, fotografie.
Co "rządzi" w Black Woolf'ie - kawa czy książki?
Nasz lokal to wciąż głównie kawiarnia. Nie ukrywam, głównie z tego się utrzymujemy. Choć myślę, że jesteśmy w mieście już kojarzeni z kulturą. Goście, którzy do nas przychodzą, orientują się, że jest nowa wystawa i często pytają o kolejne wydarzenia i wystawy.
Kim są klienci Black Woolf? W jaki sposób można ich scharakteryzować?
Często mamy stałych klientów, zarówno Polaków, jak i przyjezdnych, którzy zaopatrują się u nas w anglojęzyczne książki. Przyciągamy specyficznych gości, którzy są bardzo nastawieni na kulturę, na sztukę, mają zacięcie artystyczne czy po prostu czytają dużo książek. Czasami fajnie się patrzy, kiedy cały lokal jest pełny. Są wśród nich osoby, które przychodzą popracować na laptopie, niektórzy przychodzą spotkać się przy kawie; są także osoby, które szkicują coś lub czytają książki. Mamy bardzo różnych gości.
Obecnie w prowadzeniu biznesu bardzo często pomagają nowe technologie, w tym sprzedaż internetowa czy social media. Jak sprawdzają się one w przypadku kawiarnio-księgarni?
Jeżeli chodzi o naszą stronę internetową, nie inwestujemy w nią mocno. Sprzedaży przez internet nie ma zbyt wiele i nie bazujemy na tym. Bardziej zależy nam na tym, żeby ludzie przychodzili do nas i mogli sobie pobuszować wśród tych książek.
Ważne są też social media. Nie wyobrażam sobie prowadzenia biznesu, szczególnie gastronomicznego czy kulturalnego, bez obecności na Instagramie czy Facebooku. To jest medium, które jest obowiązkowe. Widzę to, jak bardzo ludzie oczekują codziennych relacji, reagują na nie. Książki wrzucone na instastories potrafią sprzedać się jeszcze tego samego dnia. Tak samo jest z ciastami, czy wydarzeniami. Czuję się w obowiązku, że musimy to prowadzić, choć czasem nie jest to łatwe, a wręcz męczące.
Czego moglibyśmy życzyć Black Woolf'owi na przyszłość?
Na kolejne lata chciałabym, abyśmy utrzymywali swoją pozycję jako fajna kawiarnia z ciekawym klimatem oraz ofertą książek i wydarzeń. Chciałabym, abyśmy coraz więcej działali kulturalnie i żeby odbywało się jeszcze ciekawych spotkań. Czasami nie mamy na to budżetu, bo jesteśmy firmą, a nie stowarzyszeniem, ale i tak rozwijamy się bardzo w tym temacie. Chciałabym, żebyśmy dalej prężnie funkcjonowali, żeby było nam tu dobrze, a goście do nas przychodzili i wracali (uśmiech).
Dziękuję za rozmowę.