Leoś na Święta wraca do domu. 15-miesięczny chłopiec przeszedł jedyną taką w Polsce operację w GCZD w Katowicach [Wideo, zdjęcia]
15-miesięczny Leoś wróci na Boże Narodzenie do domu. Chłopiec przeszedł pierwszą w Polsce operację korekcji wady spływu żył płucnych z autotransplantacją serca. Serce chłopca zostało wycięte z klatki piersiowej, częściowo naprawione poza organizmem dziecka, a następnie implantowane z powrotem do klatki piersiowej.
Lekarze GCZD w Katowicach uratowali życie 15-miesięcznego Leosia
Leoś urodził się jako wcześniak w 34. tygodniu ciąży z masą 1050 g. Od pierwszych godzin życia przebywał w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach na oddziale intensywnej terapii patologii noworodka. Pierwszą operację przeżył, gdy miał miesiąc. Później okazało się, że u dziecka narasta zwężenie żył płucnych.
To wada bardzo trudna. Szczególnie u tak małych dzieci, mówi się, że jest nieoperacyjna. Stan pacjenta był na tyle zły i pogarszał się, że Leoś musiał przejść operację poszerzenia żył płucnych w 3. miesiącu życia. mówi specjalistka kardiologii dziecięcej w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, dr Luiza Zalewska
Zwężenia niestety narastały. Lekarze ciągle musieli interweniować, a stan dziecka nie polepszał się. Ostatecznie w 13. miesiącu życia chłopca kardiochirurdzy zdecydowali się przeprowadzić innowacyjną operację poszerzenia zupełnego żył płucnych. Ta operacja nie była w Polsce jeszcze nigdy wykonywana. Istnieją pojedyncze doniesienia o przeprowadzeniu jej na świecie.
Operacja autotransplantacji serca z poszerzeniem żył płucnych i częściową korekcją wady poza organizmem dziecka odbyła się niespełna 3 tygodnie czemu. Musieliśmy w całości wyjąć serce z klatki piersiowej dziecka, czyli odciąć je od wszystkich ważnych naczyń i struktur. Żyły płucne znajdują się za sercem, spływają do niego od tylnej części. Tam były te zwężone odcinki. Serce wyjęliśmy. Jeden zespół operował żyły, drugi zespół zajmował się korekcją wad wewnątrzsercowych. Zastosowaliśmy nowatorską metodę wypreparowania wszystkich tkanek tych żył płucnych do obu wnęk płucnych - usunęliśmy fragmenty, które się zwężają i te, które mają ryzyko zwężania się w przyszłości. opisywał kardiochirurg dziecięcy GCZD w Katowicach, dr Grzegorz Zalewski
Serce zostało częściowo skorygowane, bo musieliśmy zastosować mechanizm rehabilitacyjny lewej komory. Jest ona jeszcze za mała, żeby skorygować dwujściową prawą komorę. Tam został zamknięty ubytek w przegrodzie między przedsionkowej, poszerzony pień płucny. Serce bardzo dobrze na to zareagowało. W przyszłości będziemy mieli szansę na korekcję dwukomorowej serca pacjenta. Ustawiliśmy tkanki lewego przedsionka w zupełnie inny sposób, by żył płucnych już w śródpiersiu nie mieć. To najbardziej radykalna operacja, którą możemy zaproponować, tyle może fizjologia i anatomia człowieka znieść. Nie da się już bardziej rozszerzyć tego serca. dodał
Kardiochirurdzy przygotowali się do operacji kilka tygodni. Uczestniczyło w niej około 20 medyków. Serce znajdowało się poza ciałem chłopca 200 minut. W tym czasie było protegowane, chłodzone lodem. Całość operacji trwała 12 godzin.
To była nieprzespana noc. Stres, gdy odprowadzaliśmy Leosia na blok operacyjny i zostawiliśmy ostatni krzyżyk i całus na czółku. Później czekało na nas 12 najgorszych godzin naszego życia. To było straszne. Czas stanął w miejscu. Mąż wydeptał szlak turystyczny po korytarzu, ja siedziałam i czekałam. Zerkałam nerwowo na zegarek i sprawdzałam, czy ktoś wyszedł z bloku operacyjnego coś przekazać. Na szczęście tak się nie stało, bo to oznacza komplikacje. Wszystko przebiegło pomyślnie. Gdy Leoś był wywożony to doktor Zalewski już z końca korytarza krzyczał, że wszystko jest dobrze i wszystko się udało. Wiedział, jaki stres przeżywamy i jak nam ciężko. wspomina mama chłopca, Klaudia Balicka z Sosnowca
15-miesięczny Leoś z rąk specjalistów trafił ponownie w ręce troskliwych rodziców - Klaudii i Rafała.
Leoś czuje się dobrze. Rekonwalescencja po operacji trwa. Jest bardzo aktywny fizyczny, gadatliwy. Jest znacznie lepiej. Jest rumiany, jak każde inne dziecko, a do tej pory był siwy. Nie wyglądał jak jego starsza siostra. powiedziała mama Leosia
Operacja uratowała życie chłopcu. Żyje i dzięki naszym kardiochirurgom jest to możliwe, ale możliwa jest także teraz jego rozwój i rehabilitacja. Wcześniej pacjent był w bardzo ciężkim stanie, miał duszność, niewydolność oddechową. Obecnie jej nie ma. Czuje się dobrze, ma prawidłowe saturacje. Leoś jutro wyjdzie do domu, będzie pozostawał pod dalszą opieką poradni i oddziału kardiologii, będzie konsultowany regularnie. Obecnie nie wymaga żadnych interwencji, ale w przyszłości czeka go jeszcze jedna operacja. powiedziała dr Luiza Zalewski
Chłopiec będzie mógł opuścić szpital 21 grudnia. W domu czeka na niego siostra.
To będą nasze pierwsze Święta w domu. Pierwsza próba zjedzenia barszczu z uszkami. To będzie dla nas pierwsza, prawdziwa magia Świąt odkąd Leon jest na świecie. mówi szczęśliwa mama
Zobacz także
Lekarze z Katowic uratowali dwa serca. Ania i jej córeczka Lidia żyją dzięki medykom z GCM, UCK i GCZD [Wideo, zdjęcia]
Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach otrzymało 100 tysięcy na zakup nowego sprzętu
Sprzęt za 465 tysięcy złotych dla GCZD w Katowicach [Zdjęcia]
SOR jak z bajki. Fundacja Iskierka malowała ściany w GCZD w Katowicach [Zdjęcia]
Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka z nowymi robotami. Pomogą pacjentom i lekarzom