Od ponad 30 lat naprawia buty w katowickim Skarbku. Rozmawiamy z szewcem, Bogusławem Dembińskim [ZDJĘCIA]
Jego zakład szewski "Obuwnik" funkcjonuje w tym samym miejscu od 1991 roku. Rozmawiamy z Bogusławem Dembińskim, który naprawia buty w katowickim Skarbku od ponad 30 lat. I choć pandemia sprawiła mu wiele kłopotów, a wiek uprawnia do zasłużonego wypoczynku, zakład szewski pracuje pełną parą.
Mateusz Terech: Prowadzi pan zakład od ponad 30 lat w tym samym miejscu, w słynnym katowickim Skarbku. Jak w tym czasie zmieniło się miasto? Co widzi pan, idąc do pracy przez katowicki Rynek? Ludzie bardziej zabiegani niż 30 lat temu?
Bogusław Dembiński: Kiedyś ludzie też byli zabiegani. Przez centrum Katowic przewijało się bardzo dużo ludzi. I z obrzeży miasta i z poszczególnych miast sąsiedzkich. Ludzie przyjeżdżali tu na zakupy, skorzystać z różnych usług. Teraz rozbudowały się całe sieci marketów, wiele rzeczy jest pod ręką i już nie trzeba jeździć do centrum Katowic. Wtedy dominowała zupełnie inna generacja, która w tej chwili już się wykrusza. Ludzie wtedy byli wyuczeni pewnych reguł, zasad… To się wszystko pozmieniało.
A pana profesja? Czy dzisiaj jeszcze korzysta się z usług szewca? Czy kiedy pan otwierał zakład w Skarbku, to było większe zapotrzebowanie na takie usługi?
W tamtym czasie to szewstwo było bardzo popularne wśród ludzi. Wtedy technologie były takie, że praktycznie całe obuwie było ze skóry i było drogie. Więc rodzice mówili dzieciom: „Szanuj, bo buty drogie. Drugich ci nie kupię”. Tamte pokolenia były nauczone chodzić do szewca, więc pracy było naprawdę dużo.
Z biegiem czasu to się zaczęło zmieniać. Weszły nowe technologie — skóry syntetyczne. Tak się mówi na to „skóra Eko”, a to jest plastik… Płótno pryskane folią… Weszła też chińszczyzna. Buty za 30-40 złotych na targu. Więc nie brakuje osób, które kiedy coś się rozklei, to wyrzuca buty i kupuje nowe.
A te tanie buty też da się naprawić, czy są skazane na wyrzucenie?
Takie tanie buty też się da naprawiać, tylko że cena za usługę jest niekiedy nieadekwatna do ceny zakupu. Czasem dochodzi do połowy wartości ceny tych butów. Niektórzy i tak decydują się na naprawę. Dominuje to u osób starszych, które mają buty dopracowane do nogi przez użytkowanie. Osoby starsze mają różne dolegliwości, np. haluksy. One te buty lubią, bo się ukształtowały, dopasowały — więc walczą do końca, przychodzą i naprawiają. Mimo że mówię, że to się nie opłaca, że lepiej kupić nowe, to oni jednak mówią: „w tych mi wygodnie. Niech pan spojrzy na moje nogi”. A to klient decyduje.
Tylko starsi ludzie odwiedzają szewca?
Jest też grupa ludzi, którzy mają drogie, markowe buty. Zazwyczaj te buty są na spodach skórzanych. Te zelówki na asfalcie, na bruku, na betonie, bardzo szybko się ścierają. Krupon to już jest praktycznie rzecz nieosiągalna. To taki gatunek skóry, odpowiednio wykonanej, który lepiej sprawował się i dłużej służył na takich podłożach. Obecnie wykonuje się to z innych rodzajów skóry. My szewcy mówimy, że „z boku” czy „z karku”. Ta skóra jest rzadka, szybko się ściera. Na dodatek u nas jest sporo deszczu. Wiele osób przynosi takie buty i od razu dokłada sobie cienką zelówkę z tworzywa, zabezpieczając sobie to obuwie.
Od ponad 30 lat naprawia buty w katowickim Skarbku. Rozmawiamy z szewcem, Bogusławem Dembińskim
Ostatnie lata nie były najłatwiejsze dla takich małych przedsiębiorstw jak pana zakład. Trudno było przetrwać czas pandemicznych ograniczeń?
Pandemia dała nam w kość. Ja pracuję na terenie większego obiektu handlowego Społem. Galeria kwalifikowała się do obiektów wielkopowierzchniowych, które w czasie pandemii zamykano. Jeśli ktoś miał lokal od strony ulicy, to mógł funkcjonować. Ja niestety musiałem zakład zamknąć. Czynsze trzeba było płacić mimo to, więc ubywało pieniędzy z własnej kieszeni. Po pandemii dość długo to kulało. Pomalutku się rozkręcało. W końcu weszło na obroty takie, że można z tego jakoś opłacić wszystkie świadczenia, zakupić materiały, zapłacić za media i jakoś z tego żyć. Ale były czasy naprawdę ciężkie. Dużo straciłem w tym czasie.
Przed chwilą słyszałem, jak pana klientka była bardzo niezadowolona z ceny usługi. Da się w tym zawodzie wszystko zrobić szybko i tanio?
Nie da się. Materiały poszły w granicach 70-80% w górę. Niektóre nawet o ponad 100%. Szczególnie te z importu — spody, płyty, topy angielskie. Ja to wszystko muszę kupić. Na obecną chwilę jakoś sobie radzę.
Co parę minut ktoś przerywa nam rozmowę, chcąc oddać buty do naprawy, albo odebrać naprawione. Ma Pan ręce pełne roboty…
To? To jest nic. Kiedyś od otwarcia do zamknięcia miałem kolejkę aż na półpiętro. Ciągle coś przyjmowaliśmy. A potem siedzieliśmy nie raz do 23:00, żeby to wszystko wyrobić. Teraz jestem sam, a kiedyś miałem dwóch pracowników i we trójkę ledwo się wyrabialiśmy. Zwłaszcza na przełomach sezonów, kiedy robiło się troszkę cieplej i ludzie wyciągali buty z szafy. I później w październiku, kiedy przyszedł pierwszy chłód. Kobietom zależało, żeby mieć gotowe cieplejsze buty na Wszystkich Świętych. Teraz już nie ma takich nawałów pracy. Niektórzy młodzi nawet nie wiedzą, kto to szewc czy cholewkarz.
Czyli nie zawsze był pan w tym zakładzie sam?
Były takie czasy, że miałem dwóch pracowników. Dobrych rzemieślników. Były to osoby starsze, z dużym doświadczeniem, znakomici fachowcy. Takich fachowców już nie ma. Ja jestem już tym ostatnim pokoleniem, biorąc pod uwagę mój wiek, z grupy dobrych, wyuczonych szewców. Teraz jest gro różnych młodych szewców, w marketach, łączących szewstwo z dorabianiem kluczy. Jak klucze, to i buty, jak buty, to i klucze. Tam jeden drugiego uczy i klepią te fleczki i niektóre rzeczy, co się da, ale u nich większość rzeczy „to się nie da”. Słyszę to od moich klientów, którzy przychodzą do mnie i opowiadają, że byli z butami w markecie i usłyszeli, że to się nie da. A tu się wszystko da.
Czasy się zmieniają, moda również. A techniki szewców? Wciąż te same, czy trzeba się rozwijać?
Kiedyś używało się dwa rodzaje kleju. Charakterystyczny, najbardziej popularny, kauczukowy klej butapren i najprostszy klej syntetyczny Pronikol do łączenia jakichś tworzyw sztucznych ze skórą, guma z gumą, do łączenia syntetyków. W tej chwili klejów mam 9? 11? Chyba można powiedzieć, że -naście. Trzeba wiedzieć, co i czym kleić. Tyle jest różnych tworzyw. Technologie w butach się też zmieniły.
Czyli ciągle się pan uczy…
Tak, ciągle coś nowego wyskakuje i człowiek się zastanawia, jak to rozwiązać, jak to ugryźć, żeby było dobrze.
A pana perspektywy na przyszłość? Emerytura? Klienci muszą się już rozglądać za innym zakładem szewskim, czy ciągle będą mogli wpadać na drugie piętro Skarbka?
Ja już jestem na emeryturze. Ale lubię to robić. Dowodem na to jest, że kiedy patrzę na zegarek, to u mnie zawsze jest godzina „już ta”, a nie „dopiero ta”. Brakuje mi czasu. Czasem się zdarza, że klienci wywierają presję, że na już, bo w drogę, bo na wczasy za godzinę, czy dwie. Jeśli jest to możliwe, to wtedy robię to w tym czasie.
Zakład "Obuwnik", który prowadzi Bogusław Dembiński znajduje się w Galerii Skarbek (2 piętro, ul. Mickiewicza 4, Katowice). Jest czynny od poniedziałku do piątku w godzinach 10:00 - 16:00.
Zobacz także
Nieszczęśliwy wypadek w galerii "Skarbek". Winda przytrzasnęła nogę serwisanta i ruszyła w górę
Pokaz mody Tomasza Ossolińskiego w Spodku. Na 30-lecie pracy
Druh z Katowic będzie bronić tytułu mistrza świata w zimowym pływaniu [Rozmowa]
Nowy kiosk w Centrum Przesiadkowym w Brynowie. Pan Damian zaprasza na kawę
Mieszkaniec Bogucic w Poland Extreme Triathlon. Pokona ponad 800 km w kilka dni. Marcin Mikoś: Dużą rolę odgrywa charakter [WYWIAD]
Katarzyna Otrębska pokonała 380 km na rolkach szybkich podczas wyścigu w Le Mans. "Mam apetyt na więcej" [WYWIAD]
Tomasz Konior dwa tygodnie po Światowym Forum Miejskim. "Katowice mają swoją tożsamość. Zmieniają się i wyciągają wnioski. Słowa duńskiego urbanisty to cenny głos w dyskusji" [WYWIAD]
Julia Kozerska, czyli syrena z Katowic. „Miałam wiele upadków po drodze, ale się nie poddałam” [WYWIAD]
W Międzynarodowym Dniu Pielęgniarek i Położnych rozmawiamy o trudnej pracy przy szpitalnych łóżkach WYWIAD