Lekarz z szablą w ręku? Poznajcie prof. Grzegorza Brożka ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach! [Zdjęcia]
Prof. dr hab. nauk medycznych i nauk o zdrowiu Grzegorz Brożek ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach na co dzień doskonale łączy pracę naukową z zakresu epidemiologii z pracą lekarza. Realizuje projekty badawcze dotyczące m.in. astmy wieku dziecięcego. Sprawna praca nad projektami zaowocowała szybkim uzyskaniem profesury belwederskiej w 2020 roku, a od 2023 roku jest on kierownikiem Katedry i Zakładu Epidemiologii w Katowicach.
Prof. Grzegorz Brożek z nietypową pasją!
Profesor Brożek jest ojcem trójki dzieci i szczęśliwym mężem, ale jak mówi, dla zachowania równowagi, by sprostać rodzinnym i zawodowym wyzwaniom, potrzebuje „odskoczni”. Ma kilka niesamowitych pasji, ale absolutnie dominującą jest jego fascynacja polską szablą husarską i husarią.
Kiedy miałem 9 lat, podczas wakacji letnich moja babcia przeczytała mi całego „Pana Wołodyjowskiego”. Książka miała ilustracje w postaci fotosów z filmu Jerzego Hoffmana. Potem wizyta w Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, no i zaiskrzyło! Marzenia zaczęły kiełkować.
mówi prof. Grzegorz Brożek
Obecnie od ponad 10 lat rozwijam wielowątkowo swoje hobby związane głównie z szablą i wiekiem XVII. Jest to bardzo egzotyczny świat, równoległy do aktywności zawodowej. Staram się dwa razy w tygodniu uczestniczyć w zajęciach organizacji „Signum Polonicum”, gdzie podejmowana jest próba odtworzenia tradycyjnej polskiej sztuki walki szablą. Choć zajęcia odbywają się praktycznie w nocy, to w ich trakcie całkowicie znika zmęczenie minionego dnia.
dodaje prof. Brożek
Treningi odbywają się dwa razy w tygodniu, dlatego prof. Brożek na ogół stale wozi cały sprzęt w bagażniku. To powoduje, że czasem nie jest w stanie uniknąć komicznych sytuacji. Kiedyś przyjechał na jedną z konferencji naukowych do Kazimierza. Postanowił wyjąć szable z bagażnika i wziąć ją ze sobą, ponieważ okolica wydawała się lekko wzbudzającą obawy.
Pomyślałem, że w razie kradzieży auto odkupię z ubezpieczenia, ale szabel już nie, no i zabrałem je ze sobą do hotelu. Traf chciał, że w tym samym czasie gościł tam aktor Zbigniew Zamachowski, filmowy Pan Wołodyjowski. Mina pana Zbigniewa - kiedy zaproponowałem mu w windzie wspólne zdjęcie z szablami - bezcenna. Podobnie jak samo zdjęcie i późniejszy wieczór.
przekonuje prof. Grzegorz Brożek
Kierownik Katedry i Zakładu Epidemiologii w Katowicach zaznacza, że jego pasja ma niewiele wspólnego z aktywnością tzw. grup rekonstrukcyjnych, choć element tradycyjnego stroju historycznego jest istotny.
Okazuje się, że oprócz „szabelników”, współcześnie działają tkacze, płatnerze, szewcy, krawcy historyczni. To autentyczni mistrzowie w swoim fachu, ale do rzeczy. Absolutnym minimum zbroi husarskiej są szyszak, napierśnik, obojczyk, naramienniki, naplecznik lub umbo (część tarczy wojownika) oraz karwasze. Kwestia skrzydeł jest na tyle dyskusyjna, rozległa i zależna od konkretnego dziesięciolecia w prawie 300-letniej historii formacji, że uznajmy je za nieobowiązkowe.
mówi naukowiec
Choć w swojej pasji skupia się głównie na szabli, warto zaznaczyć, że nie był to ani podstawowy, ani jedyny rodzaj broni. W zależności od epoki towarzysz husarski był wyposażony w długą na 4,5 do 6,2 m kopię (jednorazowa, obowiązek zakupu spoczywał na królu), pałasz, koncerz, broń obuchową, palną, krótką drzewcową do rzucania, a w XV –XVI wieku w miecz i kord. W przeliczeniu na współczesną walutę wystawienie całego pocztu husarskiego mogło wiązać się z wydatkiem od kilkuset tysięcy do grubo ponad miliona dzisiejszych złotych. Wiek XVII to także piękny tradycyjny strój polski. Polski, ale jednoznacznie inspirowany orientem, czy wręcz stamtąd kopiowany. Są to charakterystycznego kroju spodnie, koszule, żupany, czechmany, kontusze, delie, kołpaki z fantazyjnymi szkofiami i piórami, czy wreszcie pasy kontuszowe. Pas mówił wiele o jego właścicielu. Określał nie tylko status społeczny i materialny szlachcica, ale nawet wyznanie.
Kończąc wątek ubioru, przyznam że często moje żółte wysokie buty wzbudzają pobłażliwe uśmiechy. A tak naprawdę to w tamtych czasach buty szlacheckie wykonane były ze skóry, posiadały charakterystyczny obcas i podkówkę. Buty w kolorze czarnym nosiła biedniejsza szlachta, zamożna używała butów w kolorze czerwonym, a ci naprawdę dobrze uposażeni nosili żółte! Potwierdzają to portrety z tamtej epoki. To, co odróżniało buty husarza, to niemiecki system zakładania ostróg, czyli tak jak współcześnie. W Polsce większość jeźdźców miała ostrogi montowane do obcasa na stałe.
dodaje
Profesor Grzegorz Brożek bierze czynny udział w wydarzeniach patriotycznych i rocznicowych oraz próbach odtworzenia tradycji historycznych.
Wielokrotnie uczestniczyłem w Wiedniu w obchodach rocznicy odsieczy wiedeńskiej. Przed pandemią obchody kontynuowano w samym Wiedniu formując barwny marsz od kościoła Augustianów (tam Sobieski uczestniczył w pierwszej mszy po wyzwoleniu Wiednia) do katedry św. Szczepana. Jest to nawiązanie do tradycyjnego pochodu organizowanego przez samych Wiedeńczyków od 1684 roku aż do rozbiorów. Wracając do ciekawych imprez patriotyczno-historycznych, to równie podniosłe i barwne są obchody rocznicy śmierci polskich królów Stefana Batorego i Jana III Sobieskiego. W tym drugim przypadku, z przemarszem od krakowskiego rynku, Traktem Królewskim na Wawel, mszą w Katedrze Wawelskiej, dalszym celebrowaniem na Wawelu.
Przy jednej z takich okazji z córką i gronem przyjaciół zwiedzaliśmy komnaty zamku wawelskiego w strojach staropolskich. Mniej znane są coroczne upamiętnienia wielkich polskich Hetmanów w Czarncy i Koniecpolu, ale i one dostarczają wielu wrażeń. Na ogół towarzyszą im pokazy walki szablą. Czasem zdarzy się tak, że partnera poniesie i trzeba się nagimnastykować, aby nie uatrakcyjnić pokazu prawdziwym krwawym urazem. A te się niestety zdarzają.
opowiada profesor
W całej tej pasji naukowca jest jeszcze dodatkowe źródło radości, jakim jest współuczestnictwo w nim jego dwojga dzieci. Bez zachęcania i presji, same weszły w świat szabli i historii.
Wspólne imprezy historyczne to dodatkowy czas spędzony razem, który cenię sobie szczególnie. Pewnej jesieni, nasz partner w projekcie naukowym, prof. Josh Lawson z Saskatoon, niezapowiedzianie nas odwiedził, stąd powstał dylemat, co zrobić z tak szacownym gościem w weekend. Postanowiliśmy mu skompletować cały strój staropolski i zapewnić przygodę życia - wspólne uczestnictwo w tej myśliwsko – konnej imprezie. Josh wspomina to pozytywnie za każdym razem, kiedy się spotykamy.
śmieje się profesor Brożek
Autor: Śląski Uniwersytet Medyczny