Praca wre w Cafe Załęże w Katowicach. Patrycja Krypczyk: Chcę, by to miejsce tętniło życiem! [Galeria zdjęć]
Jest stąd, czyli z katowickiego Załęża, i chce odczarować tę dzielnicę, bo jak sama mówi, ta się zmienia i wygląda coraz ładniej. Patrycja Krypczyk po kilkunastu latach doświadczenia w gastronomii postawiła na własny biznes. W połowie kwietnia, jeśli wszystko się uda, przy ul. Gliwickiej 95 w Katowicach, odbędzie się oficjalne otwarcie Cafe Załęże. Postanowiliśmy odwiedzić to miejsce, jeszcze zanim pojawią się tam pierwsi goście.
Cafe Załęże w Katowicach
Cafe Załęże ma być miejscem stworzonym z myślą o miłośnikach dobrej włoskiej kawy i autorskich wypieków. Nie zabraknie też trunków dla osób pełnoletnich. Dodatkowo, w ponad 200 m kw. lokalu, mają być organizowane okolicznościowe imprezy (komunie, stypy, urodziny), a także warsztaty. Szczególnie te prowadzone przez lokalnych rzemieślników.
Co ważne, w Cafe Załęże powstaje już kącik czytelniczy oraz specjalna strefa zabaw dla najmłodszych. Znajdziemy w niej piękne malowidło, które stworzył artysta z Krakowa - Tomasz Ludzia.
Pani Patrycja wie, jak wykończyć strefę dla najmłodszych w najlepszy sposób, bo przez lata prowadziła bawialnię dla dzieci na Załężu - "Smerfolandię".
Cafe Załęże, czyli miejsce z duszą!
Kamil Zatoński: Rozmawiając z mieszkańcami, mam wrażenie, że są dwie grupy. Pierwsza, która określa Załęże jako nieatrakcyjne i niebezpieczne, i druga, która twierdzi, że jest zupełnie inaczej. Dla nich Załęże jest coraz piękniejsze i zielone. Co Ty sądzisz?
Patrycja Krypczyk: Kiedyś tak było, faktycznie. Wiem, bo z Załęża pochodzi cała moja rodzina, ja też tutaj wróciłam w wieku 18 lat. Teraz już tak nie jest. Jest tutaj dużo rodzin, sporo też osób się tutaj sprowadza. Jest bardziej zielono. Mamy parki, sporo zieleni i inicjatyw Zielonego Załęża. To spokojna dzielnica, ale trochę zapomniana. Dlatego chcę, żeby tętniła życiem. Chcę, żeby ludzie wiedzieli, że Załęże jest fajne i dzieje się tu coś dobrego.
Jakim miejscem będzie Cafe Załęże?
Patrycja Krypczyk: Tutaj jest kościół, przystanki tramwajowe, miejsce, gdzie ludzie często biegną do pracy. Chcę, żeby ludzie mogli kupić tutaj kawę czy bajgla na wynos i coś dobrego zjeść. Jestem otwarta na wiele pomysłów w tym miejscu. Warsztaty, wystawa obrazów, generalnie rzeczy dla lokalnej społeczności. Ta lokalność właśnie jest dla mnie bardzo ważna.
W weekendy myślę o wieczorach z muzyką na żywo - mam wielu znajomych, którzy mają swoje zespoły, czy grają na skrzypcach. Moim marzeniem było też włoskie wino w beczkach, żeby każdy mógł sobie go nalać do kieliszka. Włoska będzie też kawa i lane piwo. Większość wypieków będzie robiona na miejscu, a w przypadku imprez okolicznościowych będzie to catering z restauracji, z którą współpracuję.
Za Twoimi plecami widzę specjalną strefę zabaw dla dzieci.
To było moje oczko w głowie, bo nie każda kawiarnia taką strefę posiada. Pamiętajmy, że jest dużo mam, które chciałyby spotkać się z przyjaciółką i w spokoju wypić kawę. Chciałabym, żeby w Cafe Załęże mogły się zrelaksować, a dzieci pobawić w strefie zabaw, która jest bezpieczna - ma miękką podłogę i specjalne obicia. Uwielbiam dzieci i kontakt z nimi, sama zresztą jestem mamą dwójki dzieci.
Będzie też tutaj sporo historii.
Tak, to prawda. Na ścianach będą wisiały zdjęcia starego Załęża, to historia o tym jak powstawało. Jeśli mieszkańcy mają takie zdjęcia, mogą mi je wysłać lub przynieść osobiście tutaj. Chcielibyśmy, żeby to miejsce miało duszę Załęża. Podobnie będzie z drzwiami w lokalu, które zostaną w specjalny sposób oklejone różnymi miejscami np. pokazującymi budowę Spodka.
Przygotowania do otwarcia trwają. Na jakim są etapie?
Na razie jestem sama, ale potem chce pracować z koleżanką, która ma również duże doświadczenie. Tworzyłyśmy to razem, nawet takie elementy, jak malowanie elewacji, lamele czy fugi na płytkach.
Ile zmieści się tutaj osób?
Myślę, że około 100. Pamiętajmy, że to ponad 200 metrów kwadratowych.
Dziękuję za rozmowę.
Zobaczcie, jak wygląda Cafe Załęże na etapie wykańczania! Pierwsze efekty już widać. Patrycja Krypczyk przekonuje, że ogrom pracy przy remoncie tego miejsca wykonali jej brat, przyjaciółka Ewa oraz bliscy z Gołdapi (Gołdap – miasto uzdrowiskowe w województwie warmińsko-mazurskim - przyp. red), którym jest bardzo wdzięczna.