Pracownia "Gregory Glos" w Katowicach. "Specjalizuję się w tak nietypowej biżuterii, jakiej nie ma na rynku" [Zdjęcia]
Rzemiosła nauczył go ojciec i dawni mistrzowie złotnictwa. Dziś łączy tradycję i przekazaną wiedzę z nowoczesnymi technologiami. A to wszystko w jednej z katowickich kamienic, przy ul. Misjonarzy Oblatów MN. Poznajcie Grzegorza Głosa, rzemieślnika i złotnika, który swój biznes prowadzi w Katowicach.
Gregory Glos Katowice
Grzegorz Głos to złotnik, który swoją pracownię prowadzi w Katowicach, przy ul. Misjonarzy Oblatów MN 4. Choć z pozoru to zwykły blok, jakich wiele w mieście, brązowe drzwi są furtką do świata biżuterii i złotniczej pracy. Jak podkreśla Grzegorz Głos, jego misją jest przekształcenie marzeń i wspomnień w dzieła sztuki na zamówienie.
Pasja do złotnictwa została mu przekazana przez ojca. Od małego przypatrywał mu się w zakładzie, gdy ten tworzył biżuterię. Teraz, w dorosłym życiu, jest złotnikiem w drugim pokoleniu. Jak podkreśla, łączy dawną sztukę rzemiosła z nowoczesnym spojrzeniem, możliwościami i technologiami.
Jakub Dyl: Jak zaczęła się Pana przygoda ze złotnictwem? Skąd zainteresowanie tym rzemiosłem?
Grzegorz Głos: Całego rzemiosła nauczył mnie mój tata oraz wielu innych mistrzów. Już od najmłodszych lat przejawiałem skłonności do pracy manualnej, uwielbiałem przyglądać się pracującemu w zakładzie tacie. Lubiłem także ten kontakt z klientem. Wszystko zaczęło się kilkanaście lat temu. W wieku 10-11 lat chodziłem po pracowni, zacząłem próbować prostych technik wykonywania obrączek, naśladowałem ruchy taty i tworzyłem coś swojego. Dziś już z własnego doświadczenia wiem, że to praca, która wymaga wielu lat pracy przy stole i niezliczonej ilości godzin do doskonalenia się w zawodzie.
Dzieciństwo i młodość mają duży wpływ na późniejsze, dorosłe już życie. Jak cenne jest przekazywanie tej wiedzy i umiejętności, szczególnie w dzisiejszych czasach?
W rzemiośle, jakim jest złotnictwo, jest jeden zasadniczy problem. Mianowicie w tym rzemiośle nie ma już mistrzów, nauczycieli, szkolących, którzy posiadaliby wiedzę naszych ojców, dziadków. Ta wiedza, która została mi przekazana, jest jednym z ostatnich żywych elementów przeszłości. Jestem złotnikiem w drugim pokoleniu i znam starą szkołę, choć obecnie stosuję także nowe technologie tj. oprawa kamieni pod mikroskopem, czy grawerowanie pneumatyczne. Łączę starą sztukę złotniczą z nowoczesnymi technologiami i rozwiązaniami. Moi klienci doceniają włożony trud - od wizualizacji komputerowych, przez prace fizyczne nad produktem, po wizytę w mojej pracowni.
Kim są Pana klienci? Z jakimi wymaganiami, propozycjami i wizualizacjami przychodzą?
Moim klientem jest przede wszystkim osoba szukająca niestandardowej biżuterii, której nie zobaczy się w żadnej innej sieciówce, tudzież większej firmie jubilerskiej. Jeśli ktoś chciałby mieć coś innego, wyjątkowego, wykonanego w 100% indywidualnie pod swoje preferencje i wymagania, znajdzie taką pomoc u mnie. Jestem rzemieślnikiem i chętnie pomagam dobrać biżuterię odpowiednią do gustu i wymagań klienta. Specjalizuję się w wyrobie pierścionków i obrączek, i takich klientów jest najwięcej.
Z tego wynika, że każdy klient to odrębna historia. Czy można powiedzieć, że przez indywidualność zamówienia, każde z nich jest na swój sposób nietypowe i nietuzinkowe?
Tak, każde zamówienie jest oryginalne i niestandardowe. Nie ma dwóch idealnie takich samych pierścionków, par kolczyków bądź innej biżuterii. Każdy z moich wyrobów różni się od siebie. Nawet same materiały, z których tworzę, różnią się od siebie naturalnie. Specjalizuję się w tak nietypowej biżuterii, jakiej nie ma na rynku. Biżuterii takiej, w której klient doceni wykonanie i kunszt w nią włożony. Chciałbym, aby za każdym razem kiedy klient spojrzy na moją biżuterię, wspomniał o całym procesie tworzenia i wykonania jego produktu. W ten sposób dokładam swoją małą cegiełkę do czyjegoś życia, i czerpię z tego wiele satysfakcji i motywacji.
Jak wygląda biznes w dzisiejszych, niełatwych z różnych względów czasach?
Rynek jubilerski bardzo szybko się zmienia. W dzisiejszych czasach prowadzenie własnej działalności jest trudne. Koszty utrzymania działalności, wzrastające koszty surowców oraz produktów niezbędnych do tworzenia biżuterii to naprawdę twardy orzech do zgryzienia. Klienci są różni, jednak zawsze znajdą się osoby, którzy docenią wykonanie tej sztuki, prawdziwej, ręcznie wykonanej biżuterii.
Obecnie jubilerzy przenoszą się często do sieci, oferując tam swoje produkty. Czy podobny trend zauważa Pan w swoim zakładzie? Jak duży wpływ na funkcjonowanie rzemiosła ma dziś internet i media społecznościowe?
Internet, a w głównej mierze media społecznościowe, bardzo zmieniły oblicze rzemiosła, sposób obsługi klientów oraz ich pozyskiwanie. Aktualnie moim głównym medium jest Instagram, gdzie pokazuję biżuterię robioną własnoręcznie w mojej pracowni, a także proces ich tworzenia. Można tam zobaczyć większość moich realizacji dla klientów. Przekazuję tam też, w krótkich formach, moją wiedzę złotniczą.
Wiedza i umiejętności rzemieślnicze zostały u Pana odziedziczone po przodkach, jednak nie wszyscy wywodzą się z rzemieślniczych rodzin. Jak dziś zachęcić młodych do tej sztuki, i jak podtrzymać tę tradycję złotniczą? Co najbardziej pomogłoby w tym celu?
Misją każdego rzemieślnika powinno być przekazanie wiedzy dalej, aby cała branża mogła się rozwijać. Wyuczenie nowych czeladników to powinność każdego mistrza. Jednym z moich celów jest nauczenie młodzieży, pokazanie sztuki dawnych mistrzów. Kształcenie młodych pokoleń to podstawa, na której powinno opierać się dziś rzemiosło. Mamy bardzo mało mistrzów szkolących i bardzo mało osób chce się kształcić w tym zawodzie.
Czasy się zmieniają, biżuteria też. Nowe technologie w większości zastępują dziś ręczną pracę. Jeśli zapomnimy o tradycji, ta biżuteria straci swoją duszę. Zostanie pozbawiona tego czegoś, co pozwoliło utrzymać nie tylko wartość materialną, ale i sentymentalną przez pokolenia. Jest wiele barier, które zniechęcają osoby młode do podjęcia zawodu, jednakże mam nadzieję, że w przyszłości się to zmieni i ludzie powrócą do kształcenia zawodowego. To my, rzemieślnicy dokładamy cegiełkę do kształtowania aktualnej rzeczywistości. Dzięki nam, małym firmom, cały biznes idzie do przodu.
"Kupuj lokalnie, wspieraj realnie"
Pracownia złotniczo-grawerska Gregory Glos, podobnie jak ponad 50 innych lokali, wziął udział w akcji "Kupuj lokalnie, wspieraj realnie", czyli kampanii na rzecz lokalnych biznesów prowadzonej przez miasto Katowice. Miejska inicjatywa ma zapewnić warunki do rozwoju działalności gospodarczej i przedsiębiorczości. Tego typu rozwiązanie to sytuacja, z której obie strony czerpią korzyści. Miejscowi przedsiębiorcy, tworząc miejsca pracy i płacąc podatki w Katowicach, generują większe możliwości finansowania zadań edukacyjnych, inwestycyjnych czy społecznych. W zamian miasto zapewnia promocję ich biznesu za pośrednictwem materiałów wideo i kanałów komunikacji tradycyjnej i internetowej.
W kampanii może wziąć udział każdy przedsiębiorca, spełniający poniższe warunki:
- jest zameldowany/zamieszkuje na terenie Katowic;
- prowadzi działalność gospodarczą będącą przedmiotem zgłoszenia na terenie Katowic;
- odprowadza na terenie Katowic podatek dochodowy z prowadzonej przez nich działalności gospodarczej, będącej przedmiotem zgłoszenia;
- nie prowadzi działalności gospodarczej w oparciu o umowę franczyzy.