Uczestnik Red Bull Car Park Drift: W Polsce uważa się, że każde miejsce do motosportu jest złe. Katowice pokazały, że tak nie jest!
Za nami Red Bull Car Park Drift w Katowicach. Na parkingu Strefy Kultury odbyły się zawody, które przyciągnęły tłum fanów motoryzacji. Porozmawialiśmy z uczestnikami zawodów o ich wrażeniach z imprezy.
Zawody Red Bulla w driftowaniu w Katowicach
Red Bull Car Park Drift to zawody, które zadebiutowały w 2008 roku. Pierwszy raz w Polsce odbyły się 13 i 14 sierpnia 2022 r. w Katowicach. Lista startowa zapełniła się w 40 minut po starcie zapisów. Na specjalnym torze przeszkód mierzyli się amatorzy i profesjonaliści. Impreza jest otwarta dla każdego, kto ma umiejętności driftowe i samochód umożliwiający jazdę bokiem, czyli z napędem na tył, zamontowaną szperę i minimum 150 KM. Zawodnicy nie startują w parach (jak zwykle jest w zawodach driftowych), a tor pokonują pojedynczo. Kilka dni po zawodach w Katowicach porozmawialiśmy z Jakubem Gzarą, jednym z uczestników wydarzenia, mieszkającym na co dzień w Katowicach.
Rozmowa z uczestnikiem Red Bull Car Park Drift, Jakubem Gzarą
Mateusz Terech: Red Bull Car Park Drift w Katowicach to pierwsza tego typu impreza, nie tylko na Śląsku, ale i w całej Polsce. Jak jeździło się „na własnym podwórku”?
Jakub Gzara: Pierwszy raz miałem możliwość brać udział w imprezie na takim poziomie. Red Bull naprawdę mocno się postarał. Byliśmy mile zaskoczeni od samego początku, jak tylko przyjechaliśmy. Nie często jest nam dane jeździć w imprezach na takim poziomie. Byłem m.in. na Driftingowych Mistrzostwach Podbeskidzia, organizowanych w Bielsku-Białej, czy w Moto Show w Bielsku i w Katowicach. Ale w aż tak dużej imprezie nie brałem jeszcze udziału.
Katowicka Strefa Kultury to dobre miejsce na ryk silników i zapach palonej gumy?
Myślę, że w Polsce uważa się, że każde miejsce do motosportu jest złe. Tory w Polsce są zamykane, nie buduje się nowych z tego co wiem, a „siedzę w temacie”. Kierowcy nie mają niestety, gdzie jeździć. Również dlatego ta impreza była dla nas tak ważna i chcieliśmy w niej wziąć udział.
Dla mieszkańców Katowic to też dobra okazja, żeby móc zobaczyć takie wydarzenie na żywo, w swoim mieście. Każda impreza tego typu to promocja dla miasta. Moim zdaniem wszyscy powinni być z tego zadowoleni.
Pogoda nie była wymarzona, ale kibicom nie przeszkodziła nawet wielka ulewa. A kierowcom warunki dawały w kość?
Jestem taką osobą, że nigdy nie staram się jakoś tłumaczyć swojej porażki czymkolwiek. Ale skoro padło takie pytanie… Mieliśmy samochód ustawiony na „suchy warunek” - 4 atmosfery nabite w opony. Kiedy stałem w kolejce, nagle spadł ulewny deszcz. Pojechaliśmy na takim ustawieniu, jakie było, bo już nie było możliwości, żeby się cofnąć do strefy serwisowej. Pojechaliśmy i nie udało się. W drugim przejeździe już nerwy wzięły górę. Taki jest sport…
Skąd się bierze samochód na takie imprezy? Nie każdy ma w garażu auto, którym da się tak driftować…
Ten samochód został akurat pożyczony od mojego serdecznego przyjaciela, ponieważ mój samochód jeszcze nie wyjechał. Ten, którym startowałem, to był kiedyś mój samochód. Zwykłe BMW Serii 3, silnik 2,5 litra, sześciocylindrowy. To odpowiednio „odchudzony” samochód, z zaspawanym tylnym mostem. No i ma typowe modyfikacje do driftu, czyli: hydrauliczny ręczny, jakiś zestaw skrętu, tak żeby samochód się zbyt łatwo nie obracał i to w zasadzie tyle.
A od kiedy pan driftuje?
Od kiedy pamiętam. Kiedy miałem jakieś 6 lat, to driftowałem już zabawkami zdalnie sterowanymi po pokoju. A dużymi samochodami zacząłem driftować gdzieś w 2014 roku, kiedy kupiłem pierwsze auto. Nie było to wtedy takie profesjonalne, jak teraz. Nie wybieraliśmy się na jakieś treningi, ale zawsze ta jazda była.
Trzeba być zrzeszonym w jakimś klubie, czy stowarzyszeniu, żeby uprawiać ten sport?
Zawsze jeździłem na własną rękę, teraz dopiero się staram jakoś udzielać, jeździć na jakieś większe imprezy. Na szczęście ludzie są do tego pozytywnie nastawieni - pozyskujemy nowych znajomych, nowych sponsorów. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
To tylko kwestia sportu? Pewnie w takich imprezach chodzi także o niepowtarzalną atmosferę…
Chciałbym podziękować ludziom - kibicom, bo dzięki nim to wszystko się odbywa. Jeździmy w dużej mierze właśnie dla kibiców, sprawia nam to dużą radość, że możemy się pokazać ludziom. Jest to wielki atut tego sportu, kiedy ludzie klaszczą, cieszą się i wszyscy są zadowoleni - to sport pokazowy. Katowice były jednym z najlepszych miast, o ile nie najlepszym, do zorganizowania takiej imprezy. Wszystkie warunki zostały spełnione, ludzi przyszło naprawdę dużo. Nie widziałem w Katowicach niezadowolonej osoby - czy to wśród zawodników, czy wśród kibiców.
Galerię zdjęć z imprezy można zobaczyć, klikając TUTAJ.
Wideo relacja z zawodów Red Bulla w katowickiej Strefie Kultury
Przekonajcie się sami, jak widowiskowa była impreza w Katowicach. W naszym materiale wideo usłyszycie też wypowiedzi innych uczestników Red Bull Car Park Drift, wśród których jest zwycięzca zawodów mistrz Drift Masters European Championship w sezonie 2021, Piotr Więcek.