Uczniowie nadal maszerują do szkoły. O zdalnej nauce rozmawiamy z dyrektorką jednej z katowickich podstawówek
Administracja publiczna, uczelnie wyższe, przedsiębiorstwa i korporacje - w tych miejscach już dominuje zdalny tryb pracy. Codzienne raporty Ministerstwa Zdrowia coraz bardziej niepokoją, a to dopiero początek piątej fali pandemii. Coraz głośniej podnoszone jest zatem pytanie: co ze szkołami?
Reżim reżimowi nierówny
Minister zdrowia Adam Niedzielski apeluje, aby praca zdalna stawała się standardem w czasie trwania kolejnej fali wysokich poziomów zakażeń.
Chciałem zaapelować do wszystkich pracodawców w Polsce, do wszystkich osób odpowiedzialnych za organizację w zakładach pracy o to, żeby w miarę możliwości, na ile to jest w poszczególnych branżach możliwe, ta praca zdalna stała się standardem.podkreślił minister Niedzielski
Tymczasem szef resortu Edukacji i Nauki, Przemysław Czarnek, w stosunku do szkół ma zgoła odmienne zdanie. Przywołując fakt, że obecnie niemal połowa polskich uczniów odbywa zimowe ferie, minister utrzymuje, że kluczowym dla szkolnictwa w Polsce jest zachowanie nauki stacjonarnej, w bezpośrednim kontakcie.
Nie do wszystkich jednak argument trwających ferii zimowych przemawia. Bo o ile w statystykach liczby nie będą lawinowo rosnąć z powodu zakażeń w szkołach, o tyle dla uczniów, ich rodziców i nauczycieli liczą się indywidualne przypadki i obawy, a nie ministerialne raporty. Zimowa przerwa w nauce w jednym województwie nie zmienia bowiem liczby uczniów w szkołach w województwach sąsiednich. W praktyce, na lokalnym poziomie, w bezpieczeństwie sanitarnym, dwutygodniowe ferie trwające akurat w innych województwach nie zmieniają nic.
Inna definicja "dobra uczniów"
Z drugiej strony, nie można pozostawać obojętnym wobec apeli psychologów i pedagogów, którzy alarmują, że ze zdalnym trybem nauki wiąże się szereg zagrożeń dla rozwoju i psychicznego komfortu dzieci i młodzieży. Coraz częściej dzieci i młodzież szkolna trafiają do gabinetów psychologicznych i psychiatrycznych.
O komentarz dotyczący aktualnego trybu nauki zapytaliśmy dyrektor jednej z katowickich podstawówek.
Rozmawiam na ten temat z nauczycielami. Wolimy pracować stacjonarnie, bo to jest niewątpliwie z korzyścią dla uczniów. Biorąc jednak pod uwagę sytuację epidemiczną i rosnące poziomy zakażeń, jesteśmy oczywiście gotowi w każdej chwili przejść na nauczanie zdalne. mówi portalowi WKatowicach.eu dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Katowicach, mgr Iwona Brzezińska
W szkołach przepisy sanitarne i postępowanie na wypadek zakażenia któregoś z uczniów są już dobrze znane. W przypadku kiedy którykolwiek z uczniów okazuje się być zakażony wirusem SARS-CoV-2, zawiadamiana jest Inspekcja Sanitarna, która decyduje którzy uczniowie mają odbyć kwarantannę oraz jak długo ma ona trwać.
Na ten moment większość katowickich szkół jest już organizacyjnie przygotowana, by w każdej chwili móc całkowicie zmienić tryb nauczania ze stacjonarnego na zdalny. Przygotowany jest sprzęt oraz elektroniczne platformy, do których dostęp mają wszyscy uczniowie.
Problem wykluczenia cyfrowego nie występuje, gdyż na wniosek rodziców organizujemy stanowiska do nauki zdalnej także na terenie szkoły. Dyrektor ma obowiązek zapewnić każdemu uczniowi możliwość uczestniczenia w lekcjach w formule zdalnej. dodaje w rozmowie z naszym dziennikarzem dyrektor Brzezińska
Pytanie o to, czy zdalne nauczanie w dobie pandemii to dobre rozwiązanie, pozostaje otwarte. Zdania uczniów, rodziców i nauczycieli zdają się być podzielone niemal po równo. Niewykluczone, że wobec przyrostów nowych zakażeń, przekraczających nawet 100 tysięcy przypadków na dobę, dzieci znów będą odbywać lekcje przed ekranami komputerów.