16 lat więzienia dla kierowcy autobusu. Chodzi o potrącenie 19-latki na Mickiewicza w Katowicach [Zdjęcia]
W Katowicach zapadł wyrok w sprawie kierowcy autobusu katowickiego PKM, który doprowadził do śmierci 19-latki. Przypomnijmy, że do potrącenia doszło na ulicy Mickiewicza w lipcu 2021 roku. Rozstrzygnięcie nie jest prawomocne.
Łącznie 16 lat więzienia, zakaz prowadzenia pojazdów na okres 15 lat, dodatkowo zasądzono świadczenie pieniężne w wysokości 10 tysięcy złotych dla pokrzywdzonych - to wyrok, jaki zapadł w środę, 27 września, przed Sądem Okręgowym w Katowicach w sprawie kierowcy autobusu, który potrącił 19-letnią kobietę na ulicy Mickiewicza.
Dodatkowo zasądzono też nawiązkę dla pokrzywdzonego w wysokości 80 tysięcy złotych, dla dwójki dzieci po 70 tysięcy złotych. Oskarżony nadal nie przyznaje się do winy.
Wcześniej pisaliśmy:
Proces kierowcy autobusu, który śmiertelnie potrącił 19-latkę na ulicy Mickiewicza
Trwa proces 33-letniego Łukasza T. oskarżonego o spowodowanie śmierci 19-latki i usiłowanie zabójstwa 3 innych osób, w zdarzeniu, do którego doszło 31 lipca 2021 roku na ulicy Mickiewicza w Katowicach.
W poniedziałek, 6 lutego, przed Sądem Okręgowym w Katowicach zeznawali świadkowie wydarzeń oraz pasażerowie autobusu linii 910, którego kierowca miał doprowadzić do tragedii. Podczas rozprawy, 6 lutego odtworzono nagrania z chwili zdarzenia, na którym widać całe zajście na ulicy Mickiewicza.
Wedle zeznań pasażerów, tłumaczenie, że kierowca odjechał z przystanku na ulicy Mickiewicza w obawie o własne życie, jest bezpodstawne. Osoby znajdujące się wewnątrz pojazdu podkreślały, że bardzo mało prawdopodobne jest, by prowadzący autobus Łukasz T. nie widział 19-latki przed maską pojazdu. Pasażerowie feralnego kursu linii 910 podkreślali także, że byli przerażeni całym zajściem.
Osoby znajdujące się w autobusie mogły go opuścić, dopiero gdy kierowca zatrzymał go w zajezdni katowickiego PKM, kilkaset metrów od miejsca, gdzie zginęła 19-latka.
Kierowca autobusu, Łukasz T. zeznał po raz kolejny, że postanowił ruszyć z przystanku przy ulicy Mickiewicza w obawie o własne życie, a także w trosce o bezpieczeństwo pasażerów autobusu. Miał uznać, że wobec toczącej się na ulicy Mickiewicza bójki, lepiej będzie przejechać do znajdującej się nieopodal zajezdni i wezwać policję. Utrzymuje, że nie słyszał żadnych reakcji pasażerów poza głośnym płaczem jednej z osób będących w autobusie.
To jest tragedia dwóch rodzin. Bardzo chcielibyśmy, żeby się nie zdarzyła, ale tak się stało. Nas boli to jeszcze bardziej, bo to nasz kolega z pracy, który był zawsze przykładem. Zwykły, spokojny i grzeczny facet, który od 4 lat wzorowo wykonywał swoją pracę.
mówią nam związkowcy działający w PKM Katowice, Krzysztof Zazowiak i Sławomir Henne
Nie jesteśmy od wydawania wyroków, bo od tego jest sąd. Chcemy jednak podkreślić, że dziwi nas tak ogromny hejt i nienawiść. Niedaleko mamy przykład z Warszawy. Kierowca po narkotykach, spada z mostu i zabija 2 osoby. Chwilę po zdarzeniu chodzi w bransoletce, a nasz kierowca jest w areszcie, totalnie odcięty od świata.
dodają
Pierwsza rozprawa kierowcy autobusu, który zabił 19-latkę
Przypomnijmy, oskarżony 32-latek usłyszał kilka zarzutów. Wśród nich są zarzuty o spowodowanie śmierci 19-latki i usiłowanie zabójstwa 3 innych osób. Oskarżony odpowie także za prowadzenie autobusu, będąc pod wpływem środka działającego podobnie do alkoholu, w stanie równoważnym ze stanem nietrzeźwości. Według opinii biegłych kierowca zażył substancje psychoaktywne, w tym tramadol. Grozi mu dożywocie.
Co stało się na ulicy Mickiewicza?
Do tragedii doszło 31 lipca 2021 roku w Katowicach na ulicy Mickiewicza. Między młodymi ludźmi na ulicy miała wywiązać się bójka. Znajdował się tam także autobus, którego kierowca chciał ruszyć w trasę, gdy na ulicy stali ludzie. Autobus wjechał w grupę młodzieży. Kierowca zatrzymał się, zatrąbił, a potem ruszył i odjechał. 19-latka ze Świętochłowic wylądowała pod jego kołami, a jeden mężczyzna był spychany przez autobus. Kobieta nie przeżyła wypadku, osierociła dwójkę dzieci. Nagranie z zajścia zostało opublikowane w mediach społecznościowych. A o sprawie mówiono w całej Polsce.