Julia Kozerska, czyli syrena z Katowic. „Miałam wiele upadków po drodze, ale się nie poddałam” [WYWIAD]
Potrafi wstrzymać oddech na ponad 8 minut, a pod wodą - na jednym oddechu - przepłynęła 210 metrów. W portalu WKATOWICACH.eu rozmawiamy z podwójną rekordzistką świata we freedivingu Julią Kozerską. 34-latka wychowała się w katowickim Wełnowcu, obecnie mieszka w Podlesiu. Jest też ratownikiem na miejskim basenie ORW Rolna w Katowicach.
Kamil Zatoński: Przyznaję się już na wstępie, pływam słabo. Kiedy oglądałem pani wyczyny, pomyślałem: ta kobieta musi być bardzo opanowana i spokojna. Jak ważne w tym sporcie jest panowanie nad emocjami?
Julia Kozerska: Myślę, że jest kluczowe. Musimy mieć spokojny umysł i wyczyścić myśli. To wpływa później na nasz rytm serca, jeżeli zwalnia, to zużywamy mniej tlenu. I też opanowana głowa jest ważna.
Proszę nie utopić mnie za to pytanie, ale pewnie wiele osób jeszcze nie wie. Czym w ogóle jest freediving?
Nurkowanie na wstrzymanym oddechu. Dzieli się na konkurencje głębokościowe i basenowe. Ja akurat startuję w tych basenowych. Mamy tam 4 dyscypliny: nurkowanie dynamiczne bez płetw, czyli płyniemy pod wodą jak najdłuższy dystans bez płetw, taką zmodyfikowaną żabką. Nurkowanie dynamiczne w monopłetwie, zakładanej na obie stopy. Nurkowanie dynamiczne w dwóch płetwach i statyczne wstrzymanie oddechu, które polega na wstrzymaniu oddechu jak najdłużej, kiedy zawodnik pozostaje bez ruchu i leży na wodzie.
Dziś prawdziwa mistrzyni, ale kiedyś było inaczej. Podobno miała pani problem ze zrobieniem karty ratownika.
Byłam na kursie ratownika WOPR, gdzie wymagane było przepłynięcie pod wodą 50 metrów. Miałam problem, żeby przepłynąć 25. Była to dla mnie ogromna męka, nienawidziłam pływać pod wodą. Musiałam się nauczyć 50 metrów i jak je zrobiłam, to stwierdziłam, że jeszcze 75 spróbuje, bo jestem w stanie to wypracować. I już wtedy była myśl, żeby zrobić 100. Później pojechałam na pierwsze zawody i wtedy był sygnał, że to pójdzie dalej.
Teraz jest zdecydowanie więcej. Jest pani podwójną rekordzistką świata.
210 metrów - to jest mój rekord świata, który ostatnio ustanowiłam. Przepłynęłam ten dystans w 4 minuty i 29 sekund. Statyczne wstrzymanie oddechu - 8 minut i 1 sekunda.
Z 25 metrów do 210, to w tym przypadku ogromnie długi dystans. Jak udało się pani to zrobić? We freedivingu trzeba mieć „to coś”? A może da się to wytrenować?
Każdy ma predyspozycję, z którą się urodził i jest to odruch nurkowy ssaków. Każdy go posiada, chociaż nie każdy o tym wie. Pozwala nam na wstrzymywanie oddechu. My go wytrenowujemy i zwiększamy swoją tolerancję na wysoki poziom dwutlenku węgla i niski tlenu. To właśnie jest to, co nam pomaga. Każdy może zacząć freediving. Ważna jest też psychika. W każdym innym sporcie przy wysiłku fizycznym sportowcy mogą oddychać. My nie możemy zaczerpnąć tchu. Płyniemy na wstrzymanym oddechu. Kosztuje to bardzo dużo sił - psychicznych również. Znam świetnych zawodników, którzy zrezygnowali, bo zabrakło im wytrzymałości. Też miałam wiele upadków po drodze, ale się nie poddałam.
Gdzie pani trenuje?
Urodziłam się na Wełnowcu, a teraz mieszkam na Podlesiu. W Katowicach, w mieście, gdzie się urodziłam i pracuję, nie mogę trenować. Mogę trenować, jeśli zapłacę za wynajem torów, ale jeśli chcę trenować na ogólnodostępnych godzinach, to nie mogę. Dodatkowo wynajem toru jest dla mnie zbyt kosztowny. Muszę jeździć do miast ościennych - Jaworzno, Mikołów, Świętochłowice, Paniówki i Siemianowice Śląskie. Większość treningów wykonuję na 25. metrowych basenach, przed samymi zawodami jeżdżę na 50. metrowy do Jaworzna.
Kiedy pani wie, że trzeba przestać i wypłynąć na powierzchnię? Przecież jest dusza sportowca, w głowie kolejne rekordy...
Po latach treningów umiem czytać sygnały ze swojego organizmu i wiem, kiedy zbliża się ta granica. Zmiana tempa płynięcia, dzwonienie w uszach, delikatne zawroty głowy. Jeśli je zignorujemy, może się to skończyć utratą przytomności. Jeśli zrobimy to w odpowiednim momencie, to nurkowanie nie zakończy się black-outem (utratą przytomności).
W młodszym wieku mama czuwała?
Tak. Nawet teraz trenuję z mamą, która jest moją asekuracją i jeździ ze mną po basenach. Czasem umawiam się na treningi również z innymi zawodnikami.
Jest pani ratownikiem na basenie Rolna w Katowicach. To jest popularny sport? Ludzie kojarzą Julię Kozerską?
Raczej tłumaczę ludziom, czym jest freediving, ale widzę różnicę. Teraz jest zdecydowanie bardziej popularnym sportem, niż jak zaczynałam. W 2012 na Mistrzostwa Polski były cztery zawodniczki, a teraz jest ich kilkanaście.
Kto ma większe predyspozycje do freedivigu? Kobiety czy mężczyźni?
Myślę, że podobnie. Chociaż ostatnio na Mistrzostwach Świata w dynamice bez płetw przepłynęłam najdłuższy dystans, również wśród mężczyzn.
Jest jakiś dystans, który chciałaby pani osiągnąć?
Nie ma granic.
Zastanawiam się, czego mogę pani życzyć.
Myślę, że fajnie byłoby w końcu trenować w rodzinnym mieście.